Przewodnik łejerski dla dzieci i młodzieży i dorosłych
Wprowadzenie
Tytuł przewodnika nawiązuje do jednego z widowisk przygotowanych w 1994 roku przez uczniów Szkoły Podstawowej nr 83 im. Emilii Waśniowskiej w Poznaniu, zwanej najczęściej „Łejerami”. Widowisko to, przygotowane przez dzieci, Druhnę Elę i Druha Jurka trafiało do „dorosłej” publiczności na całym świecie wiele razy przypominając prawa dziecka w oparciu o założenia pedagogiki Janusza Korczaka oraz Konwencję o Prawach Dziecka uchwaloną w 1989 roku przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych. W „Łejerach” dziecko jest najważniejsze. Pedagogikę „Łejerów” stworzył Jerzy Hamerski, któremu od roku 1986 towarzyszy wrażliwa na dobro każdego napotkanego dziecka Druhna Elżbieta Drygas.
W pedagogice „łejerskiej” wszyscy nazywają się druhnami i druhami, niezależnie od ich wieku. Dzieci są druhami, czyli towarzyszami dorosłych, dorośli są druhami, czyli towarzyszami dzieci. Są przyjaciółmi, „wspieraczami”, radosnymi „współprzeżywaczami” świata. Tę formę językową Druh Jurek zapożyczył z harcerstwa leżącego u podstaw jego koncepcji.
W roku szkolnym 2025 pedagogika „łejerska” świętuje 50 – te urodziny.
Kto to ten Łejer?
Dla nauczycieli „łejerskich” dużą wartością jest demokracja, dlatego Szkoła Podstawowa nr 83 w Poznaniu zwana „Łejerami” posiada demokratyczną „Małą Konstytucję Łejerską”, w której zawarte są najważniejsze zasady funkcjonowania całej społeczności szkoły – „Małej Republiki Łejerskiej”. Mając na uwadze godność dziecka, a także wszystkie dziecięce prawa, Druh Hamerski podkreśla, że szkoła w Polsce powinna być tworzona z myślą o dzieciach i ich potrzebach, ponieważ, jak napisała Emilia Waśniowska, wspaniała poznańska poetka i patronka szkoły „łejerskiej”, „czym skorupka za młodu nasiąknie”, tym dziecko będzie mogło dzielić się z innymi ludźmi w swoim dorosłym życiu.
Tak jak cała pedagogika „łejerska”, tak i szkoła założona przez parę Druhów jest niezwykła, pełna pomysłodawców wspaniałych, twórczych inicjatyw, których celem jest stworzenie dzieciom przyjaznej przestrzeni edukacyjnej przepełnionej fantazją.
„Łejery” to szkoła niezwykła. Wyróżnia ją jednak nie tylko teatr, ale także panująca w niej atmosfera. Jerzy Hamerski wraz z Elżbietą Drygas pragnęli, by szkołę opuszczały dzieci wrażliwe na przyrodę, sztukę i drugiego człowieka, dzieci znające i lubiące siebie, radzące sobie z sobą i światem, dążące do własnego samorozwoju, mądre, samodzielne, odważne, które umieją i chcą wybrać dziedziny, w jakich będą się doskonalić. Jeśli nawet popełnią w tym wyborze błąd, to potrafią z radością zacząć wszystko od początku w innej dziedzinie. W tej niezwykłej szkole jest czas na zabawę, naukę, na pracę, a wszystkie te aktywności mają na celu przygotowanie młodych ludzi do ich dorosłego życia.
A kto to ten „Łejer”?
Wanda Chotomska, niezwykła poetka, która uwielbiała obdarzać dzieci wspaniałymi wierszami, a która współpracowała z Jerzym Hamerskim niemalże 40 lat napisała:
Łejer to jest taki człek, co nie zważa na swój wiek,
Wszystko jedno czy przedszkolak, czy emeryt.
My z fantazją za pan brat wędrujemy przez ten świat
I gwiżdżemy na przeszkody i bariery… .
Po drodze do szkoły z teatrem, która zbudowana została na ulicy Romana Brandstaettera 1 na poznańskiej Cytadeli można przystanąć na specjalnym „Zaułku Łejerów”, na którym:
(…) brzęczy oaza
naszego Pegaza
i teatr, gdzie muza nie nudzi.
Za płotem się wiara
napina i stara,
by dzieci uskrzydlić na ludzi.
Pedagogika „łejerska”
Pedagogika „łejerska” opiera się na idei, aby dzieci, ich rodzice oraz nauczyciele wzajemnie się o siebie troszczyli i aby się wzajemnie szanowali. W pedagogice tej dzieci, jako uczniowie, doświadczają edukacji wspierającej ich rozwój, wydobywającej i pielęgnującej wszystkie ich mocne strony. Dzieci są uczestnikami edukacji na wysokim poziomie, który osiągany jest w życzliwej atmosferze, w sposób radosny i odpowiedzialny. Dzieci czują się w szkole, jak we własnym, bezpiecznym „domu” , w którym zostaną wysłuchane.
„Łejerscy” nauczyciele pragną tworzyć szkołę bezpieczną, w której uczniowie nie boją się nauczycieli, a oni – nie boją się uczniów. Ma być to szkoła, w której prowadzony jest dialog oparty na wzajemnym zaufaniu i szacunku, w której rodzice czują się partnerami nauczycieli w procesie towarzyszenia w rozwoju ich wspólnym, a nie „cudzym”, dzieciom. Nauczyciele wspierają dzieci, by te poznawały świat, doświadczały, odczuwały, rozumiały.
W szkole zakłada się, iż wychowanie polegać ma na uwrażliwianiu na potrzeby drugiego człowieka, na sztukę i przyrodę, uwrażliwianiu na różnorodność i podkreślaniu wagi i dopowiedzialności płynącej z wolności.
Rodzice „łejerscy” także chodzą do szkoły – pomagają w tworzeniu przyjaznej atmosfery, wspierają pracę nauczycieli tak, by szkoła była przestrzenią pozbawioną niekorzystnych emocji, takich jak strach, lęk. Rodzice, wraz z nauczycielami i dziećmi, pielęgnują szkolną demokrację umożliwiającą dzieciom zdobywanie wiary w ich możliwości i starają się współuczestniczyć w procesie konstruowania „pięknych”, dziecięcych osobowości.
Szkoła według założeń pedagogiki „łejerskiej” ma pomóc rodzicom w wychowaniu mądrych i dobrych ludzi – optymistycznych, śmiałych, tolerancyjnych i pełnych twórczej energii oraz dobrej woli, słowem – ludzi wolnych, szczęśliwych i świadomych.
Druh Jurek
Emilia Waśniowska napisała:
Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Czas dzieciństwa to dobry początek mądrej dorosłości.
Ruszaj w drogę z baśniami i z Bachem, niech marzenia budzą,
uśmiech poślij ulotnym dmuchawcem, brzozom, wróblom, ludziom.Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.
Czym Haneczka się nie wzruszy, tego Hanna nie zrozumie.
O czym Wojtuś nie zamarzy, tego Wojciech nie zdobędzie.
Ziarno siane wczesnym rankiem wróży zbiory bardzo piękne.
Druh nasiąkał więc pięknymi ideami, gdy był jeszcze malutkim Jurkiem. Sam o sobie często mawia, iż „przyszedł na świat w czepku”, ale tak naprawdę przyszło dorastać w bardzo trudnych czasach, gdyż urodził się w 14 stycznia 1944 roku, a więc jeszcze w okresie kończącej się II Wojny Światowej. Biografia Druha Jurka obejmuje burzliwy okres zakończenia działań wojennych, dzieciństwo i dorastanie w czasach represji, kryzysów, zniewolenia Polski przez ZSRR. Druh przeżył więc dzieciństwo, młodość i część własnej dorosłości w Polsce, która nie była w żadnym wypadku Polską wolną.
Jak udało się zachować otwarty umysł i serce Druhowi? Jak twierdzi sam, doświadczał możliwości dokonywania wyborów, uczony był przez rodziców krytycznego myślenia, autonomii (samodzielności) intelektualnej, miał możliwość pozostawania sobą i rozwijania, choć w ograniczonym przez władze ówczesnej Polski, zakresie, własnych skrzydeł. Budował też osobiste doświadczenia w gronie innych dzieci spędzając czas na zabawie, będąc często inicjatorem podejmowanych na podwórku zabaw, w tym także zabaw w teatr. Jerzy Hamerski zaznacza, że jego „dorosłe wejście w świat dzieci rozpoczęło się tak naprawdę na nowosolskim podwórku”, choć „w duszy zaczęło mu grać już w przedszkolu”. Druh stwierdza, iż należał „do nielicznej gromadki dzieci, które rwały się do publicznych prezentacji dziecięcych wierszyków i piosenek”. W szkole podstawowej Druh Hamerski pełnił funkcję tzw. „etatowego aktora”, Jerzy Hamerski podkreśla, iż urodził się „w leju po bombie”, gdyż takim mianem określano dzieci urodzone w czasie wojny, urodził się także i we wspomnianym „czepku”, o którym zawsze mówi, iż był jego pierwszym kostiumem teatralnym. O swoich przodkach Jerzy pisze, opisując historię dwóch domostw:
„Dawno, dawno temu, przed II Wojną Światową, w dwóch różnych zakątkach Polski stały dwa domy. Pierwszy to była leśniczówka, zwaną Dębiną, malowniczo położona wśród lasów niedaleko Wrześni w Wielkopolsce. Mieszkał w niej leśniczy Bronisław Hamerski z żoną Magdaleną i gromadką siedmiorga dzieci. Zdarzyła się w tym rodzinnym stadzie <<czarna owieczka>>, Broniś, który nijak nie chciał dostosować się do obowiązujących w rodzinie reguł. Gdy mu w duszy zagrało uciekał z domu z Cyganami na dni, a czasem i noce. Postanowił zostać artystą cyrkowym, najlepiej klaunem (bo tryskał humorem wybitnym). W stodole, pod sufitem, zmajstrował sobie przyrządy gimnastyczne. Rozwścieczony ojciec Bronisław połamał na Bronisiu fragmenty trapezu i oświadczył: <<jak nie chcesz być leśniczym, będziesz szewcem lub fryzjerem – wybieraj!>>.Broniś zdecydował się na fryzjerstwo, pewnie z potrzeby zapewnienia sobie widzów”.
Drugi dom historii rodzinnej przodków Jerzego Hamerskiego, pokryty był, jak przekonuje Druh, słomianą strzechą i „stał we wsi Zawada nad rzeczułką Wolburką, niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego”. W domu tym zamieszkiwała rodzina rolników, Antoniego i Małgorzaty Rybaków wraz z pięciorgiem ich dzieci. Wśród nich dla historii Jerzego szczególnie istotną staje się „Krysia, pogodna indywidualistka, uparciuch spod znaku Koziorożca. Wiodła prym wśród rodzeństwa, wymyślając ciągle nowe zabawy”. Owa Krysia „nie przepadała za pracami gospodarskimi, ciągnęło ją do miasta. Każdego ranka z ochotą wędrowała przez mostek na Wolburce, wśród mazowieckich wierzb, do szkoły w Tomaszowie, w której uczyła się celująco”.
W okresie, który opisuje w założyciel Łejerów świat mierzył się z okrucieństwem II Wojny Światowej. Gdy w dniu 1 września 1939 roku „Niemcy napadali na Polskę” wówczas to starszy szeregowy Bronisław Hamerski został wcielony do Armii Poznań, która ruszała w kierunku Warszawy. „Nad Bzurą, w okolicach Sochaczewa, bierze udział w słynnej bitwie przeciw przeważającym siłom hitlerowskiego najeźdźcy”. Bronisław Hamerski, „wraz z wieloma tysiącami polskich żołnierzy kampanii wrześniowej”, „został zapędzony do obozu jenieckiego na terytorium III Rzeszy, a potem zmuszony do niewolniczej pracy w gospodarstwie rolnym u niemieckiego bauera. W tym czasie siedemnastoletnią Krystynę Rybak Niemcy wywieźli z rodzinnej wioski na przymusowe roboty do fabryki nici w Hersfeldzie, przepięknym miasteczku w Hesji”.
Krystyna i Bronisław poznali się i pokochali właśnie w Hesji. Opowieść o ich życiu, którą J. Hamerski zna z opowiadań Krystyny i Bronisława – jego rodziców – określa jako życie pośród pięknych krajobrazów, które jednak obciążone było piętnem wojny, „koszmarem, ciągłym zagrożeniem, miejscem upokarzającej, niewolniczej pracy. Nie można było pod karą śmierci słuchać radia, a racje żywnościowe nie wystarczały do przeżycia”.
Założyciel „Łejerów” przekonuje jednak, że choć urodził się jeszcze podczas wojny, jego rodzinie udało się przetrwać między innymi z tego względu, iż „wśród Niemców było wielu uczciwych i dobrych ludzi, którzy pomagali mamie i tacie”. Jerzy wspomina także, iż w roku 1944 wszechogarniający Europę „koszmar powoli się kończył. Coraz częściej na niebie widać było alianckie samoloty, zwiastujące koniec wojny. I nadeszła szczęśliwa Wielkanoc 1945 roku. Z masztów pospadały znienawidzone swastyki, na ratuszu wywieszono białe flagi, do Hersfeldu wkroczyli owacyjnie witani przez Polaków Amerykanie”.
Wraz z rodzicami młody Jurek zamieszkał w poniemieckich koszarach w mieście Wetzlar, a gdy skończył trzy lata, rodzina Hamerskich osiadła w Nowej Soli, która wcześniej nosiła nazwę Neu Salz. Rodzina Hamerskich zamieszkała w poniemieckim bloku przy ulicy, która z Hitlerstrasse przemianowana została na ulicę Kościuszki. O okresie tym Druh pisze:
„to mój nowy tajemniczy świat, w którym bardzo niedawno toczyła się wojna. Świadczyły o tym porozrzucane wszędzie niemieckie napisy i charakterystyczne hełmy, ślepe, wypalone okna w pustych jeszcze mieszkaniach, ruiny domów, wśród których poruszali się ludzie – inwalidzi wojenni bez rąk, bez nóg, ociemniali. W kuchni, w której jeszcze niedawno mieszkała niemiecka rodzina, był biały kaflowy piec z wielkimi blachami i fajerkami. Za oknem sypialni rosły, sięgające nieba, dwie strzeliste topole. Z przystawionego do niego w pokoju stołowym taboretu z ciekawością spoglądałem na podwórko, na którym w porzuconym przez wojnę wraku wojskowego volkswagena, bawili się starsi ode mnie chłopcy. Scena jak z <<Amarcordu>> Felliniego. Dla tych dzieciaków w przedwojennych, połatanych ubraniach, nierzadko uzupełnianych wojskowym umundurowaniem, ten samochód naprawdę jechał, uruchamiał wyobraźnię, przenosił w światy szczęśliwe, które im wojna zabrała”.
Pomimo „powojennej scenerii” w Nowej Soli szybko „rozpoczęła się ludzka krzątanina”, a społeczność osadników dokładała wszelkich starań, by zorganizować swoje codzienne, całkiem nowe i niejako „odzyskane” po wojnie życie. Potrzeba owa zaowocowała powstaniem sklepów, fabryk, rozmaitych instytucji, zakładów rzemieślniczych, a także i fryzjerni, której założycielem był ojciec Jerzego – Bronisław. Fryzjernię tę Jerzy Hamerski przypomina sobie jako „miejsce magiczne”, w którym wraz z ojcem przebywał „godzinami wśród zapachu perfum, wód kolońskich, różnopachnących mydełek, strzykania maszynek do włosów i poświstu brzytew ostrzonych na wielkich pasach”. Druh opisuje, iż było to miejsce wesołe, gdyż wesołość tą powodował jego „tata”:
„Pamiętam, że do wielkiego wystawowego okna przyklejały się zaciekawione dziecięce nosy, płoszone przez tatę miotłą, po czym następowały piski, nosy znikały, by znów za chwilę powrócić na powtórkę zabawy”.
„Moi kochani, mądrzy rodzice, mając świadomość indoktrynacji, jakiej byłem poddawany w szkole, stworzyli nam azyl w domu, w którym, parafrazując nieco Młynarskiego, można było śpiewać: <<Nie ma jak u mamy, nie ma jak u taty, ciepły piec, cichy kąt…>>”.
Jerzy opisuje także, iż wraz z rodziną pielęgnowali poniemiecki ogródek, który „z dnia na dzień” zmieniał się w „wielokolorowy, pachnący bukiet”. Druh wspomina nadto, iż wędrując ulicami miasta, odkrywał jak na wielu nowosolskich ulicach zakwitały drzewa-kwiaty, wiosną latem i jesienią:
„W maju szedłem z mamą ulicą Dzierżyńskiego pod baldachimem białych kwiatów dzikiej czereśni. W tym samym czasie ulica Zjednoczenia zakwitała wieloma gatunkami bzów. Chodziliśmy tam wieczorami całą rodziną, by raczyć się ich zapachami”.
Jerzy Hamerski przekonuje, iż Nowa Sól była dla niego niczym pierwsza scenografia teatralna:
„Nowa Sól, szczęśliwie nie była przez wojnę bardzo zniszczona. Większość cudeniek architektonicznych, w tym sporo pałacyków i domów w stylu secesyjnym, pozostało nienaruszonych. Odkąd sięgam pamięcią, moje wędrówki po miasteczku miały w sobie coś magicznego, coś czego wtedy nie rozumiałem”.
Druh odczuwał, jakby „domy, podwórka, klatki schodowe, piwnice, strych”, w których dorastał „stawały się scenografią” tworzonych przez niego „historyjek”, a „przeróżne przedmioty” stawały się rekwizytami.
Młody Jurek wyrósł na wspaniałego nauczyciela, harcerza i „teatralnika”.
Początki teatralnych pomysłów dorosłego już Druha Jerzego wiążą się z historią edukacyjną Przyborowa, w którym organizowane przez Hamerskiego „harcerskie ogniska i kominki z pieśniami, skeczami, monologami, recytacjami, przyciągały coraz liczniejszą dziecięcą i dorosłą publiczność, przemieniając szkołę w wiejskie centrum kultury, w teatr. W maju frekwencja zaczęła spadać i <<teatr>> zaczął świecić pustkami. Okazało się, że przyszła pora wiosennych prac gospodarskich, czas pasania krów”. Ze względu na to, iż wiejskie dzieci uczestniczyły w pracach na roli, Jerzy uznał, iż „skoro nie może góra do Mahometa, to Mahomet musi do góry” i zaproponował zapracowanym w polu dzieciakom „pierwszy w swoim życiu happening pt.: <<Miss krowa Przyborowa>>”.
Jak wspomina Druh Jurek, który wówczas wraz z dziećmi wybrał jako gwiazdę swojego happeningu „najpiękniejszą <<mućkę>>”:
„Z kilkorgiem dzieci, z harmoszką, transparentem i ogromnym wieńcem z koniczyny, ruszyliśmy polną drogą od pastwiska do pastwiska. Najczystsza i najsympatyczniejsza krowa pożarła koniczynowy wieniec zwycięstwa ku uciesze gawiedzi. Sołtys w wygłoszonym przemówieniu przyznał, że jak sięga pamięcią, nigdy nie widział tak zadbanych i pełnych wdzięku krów”.
” Makusyny” i „Otwarci”
Mając na uwadze dokonania niezwykłej drużyny harcerskiej – Makusynów – Jerzy Hamerski „pchany ogromną ciekawością” dołączył do Harcmistrza Zbigniewa Czarnucha. Druh wspomina, iż ten przyjął go z życzliwością „i dołączył do gromady w charakterze czeladnika”.
Druh Czarnuch „od zawsze marzył aby zostać nauczycielem. Nie mógł niestety piastować tego zawodu, gdyż władze zniewolonej Polski mu na to nie pozwalały. Druh Czarnuch swoją pasję do wychowywania przekuł więc w pracę jako instruktor harcersk.
Pierwszą drużynę harcerską Zbigniew Czarnuch założył w dniu 24 lutego 1957 roku. Piękna, sztandarowa pieśń „Makusynów” śpiewana do słów Jerzego Litwiniuka doskonale wpisywała się w artystyczną i krajoznawczą działalność harcerzy:
Pełna mądrych polska ziemia, co nam żyć nie dają w błędzie
Mówcie mi gdzie mądrych nie ma i nie było i nie będzie?
Tam gdzie wiatr. Tam gdzie deszcz. Tam gdzie pusty plac dopiero,
Tam gdzie diabeł mówi cześć nie ma mądrych.
Cześć frajerom, co się nie zrazili niczym
Nie słuchali mądrych rad
Cześć upartym budowniczym zmieniającym świat!
„Makusyny na rowerach poznawały bliższą i dalszą okolicę, ucząc się historii, poprzez krajoznawstwo odkrywając i poznając swą małą i dużą ojczyznę, a także samych siebie, kierując się od początku jasno sprecyzowanymi normami <<każdemu szacunek i wymagania>> oraz <<bawiąc się sami bawimy drugich>>. Zbigniew Czarnuch doskonale wiedział, że stawianie zadań i wspólne wypracowywanie celów, a następnie działanie, by ten powszechnie zaakceptowany cel osiągnąć to prosta droga do wytworzenia niezwykłej pozytywnej więzi w grupie”.
Zamiłowanie Jerzego Hamerskiego do teatru i pedagogiki nadal się rozwijało. Makusyny nie poprzestawały na obozach, imprezach okolicznościowych, turniejach, wystawiały bowiem także spektakle, w tym m. in.: śpiewogrę „Trzy noce strachów, czyli zemsta raubrycerza”, czy też „Operę o Krzysztofie Kolumbie”. Było także „widowisko Jerzego Litwiniuka <<Ludożercy>>”, w którym „Cudaki” „jako plemię afrykańskie, pożarły pewne ciało pedagogiczne”, a spektakl „podsumowywał morał: <<Jesteśmy jak tabaka w rogu/ Ni be, ni me, ni be , ni me/Nie pożerajcie pedagogów, bo to się kończy bardzo źle>>”.
W książce Wiesława Hudona czytamy o całkiem sporo o „Cudakach”, czyli harcerskim cyrku Makusynów, który dla Jerzego Hamerskiego był jedną z kluczowych inspiracji jego działań. W. Hudon opowiada autentyczne zdarzenia, w tym m. in. historię o „Cyrku pod dziurawym namiotem”, w którym podopieczni Makusynów realizowali swoje pasje artystyczne, a wśród nich nie zabrakło nawet połykacza noży. Cudaki uwielbiały występy artystyczne i śmiech:
Hej, cudaki, hej cudaki,
Znów okazja jest do draki!
Dziś na pewno nam się uda
Wycudować różne cuda.
Hej, hej, śmiej się, śmiej,
Każdy lekarz ci to powie!
Hej, hej, śmiej się śmiej,
Śmiech to zdrowie, bęc!
Hudon opisuje prawdziwe historie, w których uczestniczył młody Jerzy Hamerski, a w opowiadaniach dostrzec można niezwykłe poczucie humoru, ogromny entuzjazm młodych „cyrkowców”, wspólne biesiadowanie, „draki”, spośród których „jedna godni drugą”, a nawet słowo to zostaje oficjalną nazwą waluty harcerskiej (pieniędzy) Makusynów. W książce Hudona możemy zapoznać się nawet ze scenariuszem jednego ze sztandarowych dzieł wystawianych do dziś przez Jerzego Hamerskiego – z „Romeem i żulią – tragisatyrą według Szekspira” pomysłu Wandy Chotomskiej i Wacława Bisko, do którego współczesny, bardzo śmieszny epilog napisał Marcin Przewoźniak.
Druh Jurek tłumaczy:
„Dla mnie harcerstwo było czymś, co umożliwiało robienie szalonych, niesztampowych rzeczy z ludźmi, którzy byli ze mną i chcieli tu być. Dzieci jaśniały, piękniały, uczyły się odwagi, uczyły się być dla siebie przyjaciółmi. Dlaczego harcerstwo? W dzieciństwie dlatego, że zaspokajało moje potrzeby przynależności do grupy rówieśniczej, przewodzenia gromadzie i dawało możliwość realizacji artystycznych talentów. Gdy zostałem nauczycielem, harcerska metoda okazała się świetnym środkiem wychowawczym, dostarczycielem interesujących i skutecznych, form pracy z dziećmi.
Najbardziej jednak interesowały mnie, tkwiące w harcerskiej metodzie, formy związane z kulturą, sztuką i przyrodą. Zawsze mi się wydawało, że wszędzie tam, gdzie pojawia się harcerstwo, powinno stawać się prawie tak, jak gdyby w czasie szarego, smutnego dnia nagle zjawiała się orkiestra dęta. A dzieciaki za nią jak w dym.”
Jerzy Hamerski, gdy zamieszkał w Poznaniu, założył szczep „Otwartych”. „Otwarci” powstali w Szkole Podstawowej nr 76 na ul. Sierakowskiej w Poznaniu. Szkoła ta, jak twierdzi Druh, przychylna była nietypowym, jak na owe czasy, inicjatywom. Zaprzysiężenie tej Harcerskiej Drużyny Artystycznej odbyło się w listopadzie 1975 roku.
Marcin Przewoźniak w swojej powieści poświęconej „Łejerom” pt. „Trzy przystanki do teatru” o jesieni w roku 1975 w szkole na ulicy Sierakowskiej pisze w następujący sposób:
…W szkole nic się nie dzieje. W klasie dziewczyny zadzierają nosa i trudno się z nimi dogadać,no może poza Julką, która jest jakaś inna. Najmniej lubię Romka – chce wszystkimi rządzić i ma swoich podlizusów. Oni się go słuchają i często wszczynają awantury o byle co…
Ale za to w zeszłym tygodniu zdarzyło się coś naprawdę niezwykłego. Właśnie przez to zacząłem pisać mój pamiętnik. Zaczęło się dziać coś fajnego. I to fajnego dla mnie, i dla moich kumpli. Ktoś powiesił w korytarzu plakat pełen namalowanych kluczy. To było zaproszenie na spotkanie. Trudno się było dopchać, bo zleciało się pół szkoły, żeby czytać. Nie wierzyłem, żeby w naszej szkole miało być coś ciekawego, bo było już harcerstwo i się skończyło, bo tylko chodzili salutować pod pomnik bohaterów radzieckich w parku Braterstwa broni.
Po szkole graliśmy w kapsle, tam obok warsztatów i komórek na węgiel. Oczywiście kłóciliśmy się, bo Romek oszukiwał. Pierwszy raz zobaczyliśmy tam Druha, To znaczy wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to Druh, po prostu szedł jakiś facet, niósł akordeon, gitarę i wielki niebieski bęben. Razem z nim szła pani z warkoczykami i plecakiem. Udawali, że nas nie widzą. Przyczepili kartkę do tylnych drzwi szkoły i odeszli.
Na kartce było tak:
<<Dziewczyno, Chłopaku z klas IV – VIII! Jeśli chcecie przeżywać niezwykłe przygody, przyjdźcie we wtorek o godzinie 15:46. Zbiórka przy wierzbie na bosiku. Każdy przynosi ze sobą jeden mały kluczyk.
Denhuk Bkslk L Denh Jnera>>
Wybrałem się na to tajemnicze spotkanie, ale tak, żeby mnie nikt nie widział. Wlazłem z lornetką na sosnę na szkolnym placu. Potem przyszło mnóstwo dzieciaków, więc zlazłem z drzewa. Wtedy pojawił się ten z bębnem i ta dziewczyna z warkoczykami , ubrani w harcerskie mundury. W rękach trzymali kluczyki. Przedstawili się, żę są Druh Jurek i Druhna Basia. Zebraliśmy się wokół nich, każde z kluczykiem w dłoni. Najwięcej było uczniów z naszej klasy, w tym Romek ze swoją paczką i ja ze swoją. No i Julka koleżankami, ta Julka, która się podoba i Romkowi, i mi, o co też się czasem bijemy, ale ona i tak ma to w nosie. Druhna Basia ogłosiła dwa zadania: próbę ciemności i milczenia. Zawiązali nam oczy czerwonymi chustami i kazali nic nie mówić. Poszliśmy po omacku, trzymając się za ręce, korytarzami szkoły, a potem do zagraconej piwnicy. Gdy zdjęliśmy chusty, okazało się, że na środku sali, na ogromnym korzeniu, jest zamontowane koło od wozu, a na nim palą się świece. Druh Jurek wyjaśnił, że zakłada drużynę harcerską, która będzie zajmować się tajemniczymi i niezwykłymi rzeczami, a ci, którzy przybędą na następne spotkanie, otrzymają chusty i pierwsze zadania. No i koniecznie muszą przynieść kluczyki. To ja już wiedziałem, że na pewno przyjdę. Muszę kończyć, bo babcia goni mnie spać…
Działalność harcówki na terenie wspomnianej szkoły organizowana była przez Jerzego Hamerskiego wraz z Barbarą Śreniowską, która do Poznania przyjechała z Łodzi.
„Czerwony”, w pamiętniku cytowanym w „Trzech przystankach do teatru” wspomina historię niebieskiego bębna , który do dziś przechowywany jest w szkole „Łejery”, a od którego znalezienia w śmietniku rozpoczyna się przygoda opisana przez Marcina Przewoźniaka:
Drużyna „Makusynów” miała same fajne przygody. Opiekowali się starym zamkiem we wsi Siedlisko nad Odrą, odbudowywali go i zrobili swoją bazę. Wyjechali do Jugosławi na wakacje i tam zaprzyjaźnili się z pionierami, czyli harcerzami z tego kraju. Od nich otrzymali w darze będen. A potem dostał go od „Makusynów” Druh Jurek, żeby swoją drużynę harcerską prowadził według makusyńskich zasad, a one są takie: praca, przygoda, uczciwość, pomoc, zabawa. Mnie to się bardzo podoba, zwłaszcza przygoda i zabawa, bo tego to w szkole nie mamy za dużo.
Czerwony wspomina także, że w drużynie każdy miał klucz, który symbolizował otwartość. W związku z tą, aktualną wciąż ideą pedagogiki łejerskiej, zarówno „Otwarci”, jak i „Łejery” śpiewają tekst napisany niegdyś dla Jerzego Hamerskiego przez Wandę Chotomską:
Nasze klucze są złote jak słońce,
Zielone jak młody las.
Naszych kluczy nie robią ślusarze,
Bo to klucze do marzeń i gwiazd (…)
Jeszcze w latach 70 – tych J. Hamerski podjął pracę w Instytucie Badań nad Młodzieżą poznańskiego profesora – Heliodora Muszyńskiego – a z „Otwartych” „wyodrębniły się 3 zastępy: dziewczęcy <<Wlazkotki>>, chłopięce <<Cyrkusy>> i koedukacyjne <<Złote rączki>>”. Szefową pierwszego zastępu była Magdalena „Mycha” Myszkiewicz, „Cyrkusami” dowodził Piotr Gąsowski. Z czasem z zastępu „Złote rączki” wyodrębniła się grupa dziennikarska „Wścibusów pozytywnych”.
Na początku lat 80 – tych Jerzy Hamerski przeniósł się ze szkoły do Klubu Rondo Spółdzielni Mieszkaniowej Grunwald. Tam pracował już tylko z Łejerami. „W 1985 roku do zespołu dołączyła Elżbieta Drygas”, z którą Jerzy współpracuje do dzisiejszego dnia, bowiem:
Jerzy „to jest taki Człek, co nie zaważa na swój wiek”.
Nie oszczędza się, nie leni, gdyż aktywność sobie ceni.
Działa bowiem nieprzerwanie, z misją:
świata naprawianie,
ulepszanie ludzkich bytów, wierszowanie i śpiewanie,
na akordeonie granie, Dzieci pasją zarażanie,
i tworzenie, wciąż tworzenie, na łejerskiej pięknej scenie.
Druh przedstawia to, co ważne,
że jest skarbem Dziecko każde,
że się liczy każdy Człowiek, że jest ważne kto co powie,
co uczyni i dlaczego, by nie niszczyć świata tego.Niech gra teatr, fruną konie, ludzie po to mają dłonie,
by wyciągać je ku sobie – Jerzy pewnie Wam to powie.
Nie, nie powie, On zaśpiewa, zagra i opisze wierszem,
I choć zdrowia Mu ciut braknie, zrobi to z otwartym sercem.
„Łejerski” konik
J. Hamerski uważa, iż ważnym rokiem dla powstania pedagogiki „łejerskiej” był rok 1983. Wówczas to do dziś wystawiane przez „Łejery” widowisko z tamtego okresu, tj. „Romea i żulię” – „w Rondzie obejrzał pewien bułgarski dziennikarz i nie rozumiejąc ani jednego słowa, spadł ze śmiechu z krzesła. Dzięki temu pojechaliśmy na Światowy Festiwal Satyry i Humoru do Gawrowa do Bułgarii jako pierwsze dzieci w historii tego festiwalu, a także do Związku Radzieckiego, na Krym, do sławnego pionierskiego obozu Artiek. W latach 80 – tych „Łejery” włączyły się w ogólnopolską audycję telewizyjną Magazyn Harcerzy Krąg. Była ona nadawana raz w tygodniu, „a raz w miesiącu w wersji teatralnej. I myśmy razem ze Zbigniewem Czarnuchem i z Witnicą, miastem, w którym od 1982 roku prowadził swoją działalność, robili dla <<Kręgu>> program artystyczny”. Wtedy właśnie, jak wspomina Jerzy Hamerski „powstał nasz konik”, czyli piosenka opisująca koncepcję pracy „Łejerów” poprzez metaforę artystycznego, wolnego i sympatycznego zielonego pegaza, który na zawsze wpisał się w historię zespołu. Konik ten jest symbolem wolności i fantazji, bowiem „nie stoi przy żłobie”, „mówi o sobie, że bardzo nie lubi wędzidła”. To „konik nie taki, jak inne rumaki, artysta to widać po skrzydłach”. W refrenie dzieci, także i współcześnie, z ogromnym entuzjazmem śpiewają:
Nie trzeba nam wędzidła, to jest to!
Fantazjo rozwiń skrzydła i w drogę wiśta wio.
Jerzy Hamerski wyjaśnia, iż niepokorny konik:
urodził się w 1983 roku. Poprosiłem Wandę Chotomską o taką piosenkę, ale żeby koniecznie było o pegaziku. Pegaz miał się stać symbolem takiego uskrzydlania wszystkich drużyn artystycznych w Polsce. Teresa Niewiarowska skomponowała muzykę, a graficznie uskrzydlił go wybitny plastyk, Zbigniew Pilarczyk, profesor i prorektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przyjaciel Łejerów.
Jurek, w połowie lat 80 – tych, na ponad dwa lata został mianowany komendantem programowym Centralnej Szkoły Instruktorów Harcerskich w Załęczu Wielkim. „Łejery” w 1986 roku przejęła Elżbieta Drygas. Gdy Druh Jerzy wrócił, wraz z Elą przeniósł swoją działalność do Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 przy ul. Za Cytadelą. W tym czasie poczuł się prawdziwym teatralnikiem.
Po 2 latach Ela i Jerzy uznali, iż trzeba otworzyć szkołę. Przygotowania zabrały cały 1989 rok. Pierwsza klasa (zerówka) powstała w 1990 roku.
Druhna Ela
Elżbieta Drygas to współzałożycielka Szkoły Podstawowej nr 83 w Poznaniu im. Emilii Waśniowskiej. Jak napisano o Elżbiecie w Gazecie Wyborczej z dnia
29 września 2015 roku, poświęciła ona całe swoje życie „dzieciom i teatrowi”.
Elżbieta „tak naprawdę ma sześć lat, ale zły czarodziej zrobił z niej dorosłą i było jej nudno – tak opisywała ją jedna z podopiecznych”.
Droga do teatru Druhny Eli rozpoczęła się od „teatru na klatce schodowej”. Gdy Elżbieta miała osiem lat, to, jak opowiada:
mimo braku zdolności przywódczych, magia teatru, z którą zetknęłam się na koloniach letnich, była tak silna, że po powrocie musiałam założyć teatr. Mieszkałam z rodzicami i siostrą w bloku, którego jedyne wyjście, właśnie nasze, wychodziło na ulicę.
Jak opowiada Druhna:
Mieszkańców dziesięciu mieszkań łączyły silne więzi sąsiedzkie. Kwadratowe, dość spore, klatki schodowe idealnie nadawały się na scenę. Kulisami były drzwi trzech mieszkań, a widownia po okazaniu biletów zasiadała na poduszkach, na schodach.
Pani Ela, jako ośmiolatka, wcieliła do swojej trupy aktorskiej wszystkie dzieci zamieszkujące blok, niezależnie od wieku (były to dzieci w wieku od trzeciego do dwunastego roku życia). Przedsięwzięcie było dość poważne, bowiem cała społeczność została zaangażowana w przygotowywanie spektakli, i tak: „mamy pomagały przy szyciu kostiumów, a tatusiowie przy dekoracjach. Nie obywało się bez awantur, kiedy ktoś chciał się wyłamać, albo nie nauczył tekstu, ale zrealizowaliśmy zwycięsko kilka premier”.
Jak wspomina Druhna, jej „błyskotliwą karierę <<dyrektora teatru>> przerwała przeprowadzka”. Elżbieta przyznaje, iż mimo tego kilkakrotnie jeszcze organizowała „teatr domowy”, ale „już na mniejszą skalę”, zaś podczas nauki szkolnej była „dyżurną deklamatorką na akademiach i konkursach recytatorskich”.
Marzeniem dziecięcym Elżbiety była kariera aktorska. Druhna pisze jednak, iż „w ogólniaku nie znalazła możliwości rozwijania tych zainteresowań”, a jej „rodzina odnosiła się” do tych „planów teatralnych bardzo niechętnie”. W konsekwencji ona sama „zaczęła traktować” swoje marzenia o karierze scenicznej „jak dziecięce mrzonki” i zdecydowała się na podjęcie studiów na Akademii Rolniczej.
E. Drygas twierdzi, iż od dzieciństwa pamięta, że najszczęśliwsze okresy jej życia to „były wyjazdy na wieś i do lasu. Każdy powrót do miasta to było dla mnie ciężkie przeżycie. W okolicach Rejowca jestem od lat. Najpierw miałam działkę, a teraz ten współdzielony z Jurkiem Hamerskim domek. Nie mam tutaj rozbudowanych relacji towarzyskich, ale z nikim nie jestem w zwadzie i zawsze chętnie pomogę. Istotą rzeczy jest jednak przyroda. Mogę godzinami chodzić po lesie i czuję się wtedy szczęśliwa. To o to chodzi”.
Jak wspomina Jerzy Hamerski:
Z Elą Drygas spotkaliśmy się pierwszy raz w Teatrze Animacji, na wojewódzkim przeglądzie sceny szkolnej w 1985 roku. Towarzyszyła jej 10-letnia córka, Małgosia. Ela wtedy wygrała ze swoim zespołem „Układ” scenę młodzieżową, a ja z „Łejerami” scenę dziecięcą. Ela, (…) poprosiła o przyjęcie Małgosi do Łejerów.
Jak się okazało, już kilka miesięcy późnej do „Łejerów” „za córką przywędrowała matka i tak powstał tandem teatralny Drygas & Hamerski, łączący dwa teatry pn. <<Układ z Łejerami>>. To był ważny moment w historii Łejerów, bo Ela wniosła w posagu doświadczenie w pracy z teatrem młodzieżowym, czyli możliwość pozostania w zespole wyrastających z dzieciństwa Łejerów”.
Od tego czasu Elżbieta wraz z Jerzym stworzyli swoisty duet pedagogiczny. Jak zaznacza Druh, ów „Układ z Łejerami” „wzbogacił nas o bardzo ważne doświadczenie: przekonaliśmy się w czasie tej współpracy, że bardzo się uzupełniamy, że posiadamy różne umiejętności i kompetencje. Czego brakowało mi – miała Ela i odwrotnie. Ela z umysłem bardziej ścisłym, edukatorka, kocha dydaktykę, a szczególnie nowe wyzwania, innowacje edukacyjne. Posiada też niezwykłą umiejętność koncentracji na pojedynczym dziecku, po mistrzowsku rozwiązuje najtrudniejsze problemy wychowawcze.
Elżbieta Drygas, podobnie jak Jerzy Hamerski, są laureatami nagrody przyznawanej przez dzieci – Elżbieta to Dama Orderu Uśmiechu, Jerzy – Kawaler Orderu Uśmiechu. W 2017 roku duet ten został wyróżniony nagrodą im. Ireny Sendlerowej „za naprawianie świata” – nagrodą przyznawaną od 2006 roku nauczycielom i nauczycielkom, dla których praca jest pasją. Elżbieta Drygas i Jerzy Hamerski nagrodę tę odbierali jako „pedagodzy, którzy wspólnie stworzyli autorską Szkołę Podstawową <<Łejery>> w Poznaniu”. Za wartościowe dla poprawy jakości świata uznano m. in., zajęcia teatralne w szkole powołanej przez nich do życia, dostrzeżono, iż są one dla dzieci „sposobem na poznawanie siebie, drugiego człowieka i otaczającego świata”.
Druhna, która naprawia świat
Druhna Elżbieta ma w dorobku niezwykłą pracę z dziećmi w Tanzanii oraz związana jest ze szkołą na Madagaskarze. Pomaga dzieciom w ich codziennym życiu i pomaga im w dostępie do nauki. Polecała nawet na Madagaskar, by móc osobiście poznać potrzebujące maluchu.
Jak czytamy w książce Elżbiety Drygas pt. „2015 Przygoda na Madagaskarze”:
O podróżach do krajów, różniących się od naszego przyrodą i kulturą, marzyłam od dzieciństwa. Czytywałam wszystkie książki związane z wyprawami Tomka na różne kontynenty. Potem, pod wpływem książki Geralda Durrella „Nasza rodzina i inne zwierzęta”, taką krainą z marzeń stała się grecka wyspa Korfu. Autor, znany przyrodnik, w dzieciństwie spędził tam wraz ze swoją rodziną pięć lat. Kiedy w szare zimowe dni docierałam z pracy do domu, po ponad godzinnej podróży zapchanymi tramwajami, przy gorącej herbacie przenosiłam się do gajów oliwnych, na białe plaże dzikich zatoczek, zanurzałam się w ciepłym lazurowym morzu. Wydawało mi się, że nigdy nie będę mogła znaleźć się tam w rzeczywistości.
Druhna Ela wspomina, że o Madagaskarze, do czasu swojej podróży, wiedziała niewiele. Kojarzył się jej z egzotyką, i pamiętała, że będąc dzieckiem na koloniach śpiewała, jak się później dowiedziała – stworzoną w okresie międzywojennym – piosenkę:
„Ajaj, Madagaskar. Kraina czarna. Skwarna. Afryka na wpół dzika jest! Tam drzewa bambusowe, orzechy kokosowe, tam są dzikie stepy, tam mi będzie lepiej. Ajaj, ja lubię dziki kraj!”\”.
Druhna wyznaje, iż wolontariat na Madagaskarze „dał” jej „odwagę do wyruszenia gdziekolwiek”. Wspomina, iż był to dla niej test samodzielności:
Jechałam sama, nie znałam ani ludzi, ani miejsca. To był także mój pierwszy w życiu samodzielny lot samolotem. Nie wiedziałam, czy się nie pogubię na lotniskach, czy dojadę… To była wielostronna nauka „fruwania” w wieku 65 lat.
Elżbieta szczęśliwie doleciała i dojechała do szkoły oraz sierocińca, które dla dzieci z Madagaskaru założyły zakonnice. Rolą Druhny w procesie wolontariatu było wspieranie nauczycieli, bowiem jak twierdzi:
Tam metody nauczania są bardzo tradycyjne: siedzenie w ławkach, wkuwanie na pamięć, przepisywanie. W klasie siedzi pięćdziesięcioro dzieci. Wszyscy stłoczeni w ławkach. Żeby zapanować nad tym żywiołem, trzeba wprowadzać dużą dyscyplinę. Ja chciałam spróbować, jak działają metody łejerskie. Od naszych anglistek pobrałam podręczniki i płyty z piosenkami i zaczęłam kombinować. Okazało się, że można wstać z tej ławki, że można naśladować różne emocje, można sposobami teatralnymi ożywić lekcje. Ja tam wchodziłam i byłam jak wesołe miasteczko, które nagle przyjechało. Za każdym razem byłam witana przez dzieci z entuzjazmem, bo coś innego się działo. Chociaż znałam ograniczenia mojego angielskiego, którego zaczęłam się uczyć, kiedy miałam 50 lat.
Druhna Ela dzieli się wieloma doświadczeniami z Madagaskaru, pisze np.:
Po weekendzie spędzonym jeszcze dosyć ulgowo, niecierpliwie, ale i z pewnym niepokojem czekam na rozpoczęcie swoich obowiązków. W poniedziałek rano pobudka o szóstej i o siódmej wyruszam z Irminą i Moniką do sierocińca Akany Avoko. Na początku chcę się tylko przyjrzeć i zastanowić, co mogłabym tym dzieciakom zaproponować. Wchodzimy do Sali maluchów i nie ma się czemu przyglądać. Jedna mała podbiega do mnie z wyciągniętymi rączkami, drugi maluch wdrapuje mi się na kolana, a trzeci na plecy. Tulić, tulić, natychmiast!!! Irmina wyjmuje kartki i kredki, więc dwójka na chwilę odpuszcza, ale po chwili wracają i żądają rysowania. Nie muszę rozumieć co mówią, mowa ciała jest ewidentna. Rysuję ludzika, kotka… włażą mi na kolana i dają buziaki.
Elżbieta Drygas wyjaśnia, że sierociniec Akany Avoko w Ambudratrimo założona w 1064 roku. O ogromnej wrażliwości na dziecięcą krzywdę świadczy m. in. następujący opis Druhny:
Któregoś dnia przeżywam szok. Po raz pierwszy widzę dziecko, które właśnie tu dotarło wczoraj wieczorem. Już umyte i w czystym ubranku siedzi na podłodze w stanie kompletnej apatii. Stópki stanowią jedną ranę, w której kłębią się białe robaczki. To podobno jakiś pasożyt. Biorę dzieciaka na ręce. Żadnej reakcji. Ostrzegają mnie, że to może być zaraźliwe. Nic mnie to nie obchodzi. Muszę to zrobić. Po prostu muszę. Siedzę z nim, bo t chłopiec, przez godzinę. Jakbym trzymała w ramionach jakiś tłumoczek (…) Pocieszają mnie, że wyjdzie z tego stanu, że prawie wszystkie dzieci, które tu są, tak się zachowywały na początku. To maleństwo znaleziono w rynsztoku – dosłownie. Mam nadzieję, że zanim wyjdę przytuli się do mnie samo. Przez następne dwa tygodnie zajmuję się głównie tym nowym nabytkiem. Buźka malucha jest nadal nieobecna. Ma przeraźliwie chude rączki i nóżki, wydęty brzuszek. Stópki wyglądają już jednak trochę lepiej. W piątek popołudniu chwyta mnie obydwoma łapkami za palce i tak trwa przez ponad godzinę. To pierwszy maleńki kontakt, ale budzi nadzieję. Po dwóch tygodniach nowe maleństwo zaczyna nawiązywać ze mną kontakt, już mnie poznaje, bierze do ręki podawane zabawki. Tylko jest stale tak bardzo smutne.
Elżbieta dodaje, iż z tej „wyprawy życia” powróciła „ze świadomością, jak niewiele potrzeba człowiekowi do szczęśliwego życia”. Mówi:
(…) oni tam żyją za dwa dolary dziennie. O ile! Obrastamy tutaj w taką ilość sprzętów… Malgasze, czyli mieszkańcy Madagaskaru, traktują wszystkich białych ludzi jak bogaczy. Kiedy patrzyłam na różnicę w naszym życiu, to pomyślałam, że rzeczywiście jestem bogaczem.
W ideę wolontariatu „łejerskiego” w Szkole Podstawowej nr 83 udało się Druhnie Eli zaszczepić obyczaj adopcji jednego dziecka przez społeczność każdej klasy. Inicjatywę taką należy uznać za bardzo ważną, gdyż dzięki niej konkretne dziecko ma możliwość pobierania nauki szkolnej.
Kolejną niezwykłą inicjatywą, która jest wynikiem doświadczeń Elżbiety Drygas na Madagaskarze jest szkoła w Tanzanii – „z drzewami mango pośrodku”, którą „budują” dla tamtejszych dzieci właśnie „Łejery”.
Elżbieta Drygas wyjaśnia:
To szkoła w Tanzanii, którą budujemy. Ale nie byłoby Tanzanii, gdyby nie było Madagaskaru. Skoro się tam odważyłam, to mogę działać dalej. Jedna z mam łejerskich, której córka pisała doktorat o obozie uchodźców z Burundi w Tanzanii, zainteresowała nas tą sprawą. Z Burundi, najbiedniejszego kraju świata, z napięciami etnicznymi, ludzie uciekali do Tanzanii. Powstało miasto uchodźców. Nasza mama, szefowa, zamarzyła o zbudowaniu tam takiej szkoły jak nasze „Łejery”. I wysłała mnie, jako forpocztę, razem z koleżanką, plastyczką, żeby nam było raźniej, bo w promieniu stu kilometrów nie ma innych białych. Pojechał tam także Iwo Borkowicz, nasz absolwent, architekt. Centrum naszego działania jest lokalna parafia. W pobliżu jest szkoła państwowa, ale na przykład w pierwszej klasie jest tam trzysta dzieci! W jednej sali!
O tym, jakimi słowami przedstawia Druhnę Elę bohater książki Marcina Przewoźniaka czytamy w „Trzech przystankach do teatru”:
Harcerze śpiewali:
„Nie trzeba nam wędzidła-
To jest to!
Fantazjo, rozwiń skrzydła
I w drogę wiśta wio!”Ruchem i śpiewem dyrygowała drobna, jasnowłosa kobieta z batutą w dłoni. Wskazywała jednocześnie, które przedmioty podczas tajemniczym dłoniom w pierwszej kolejności, a które mogą zaczekać. Przechodnie przystawali i przyglądali się niebywałemu widowisku.
Czerwony też przystanął. Ilekroć przypatrywał się Druhnie Eli, tyle razy miał wrażenie, że ogląda jakieś czary – mary. Nie było jeszcze przypadku, żeby Druhna kazała komuś coś zrobić. Ona tylko doradzała, pokazywała lub namawiała samym uśmiechem, a wszystko toczyło się dokładnie według jej pomysłów.
(…) Druhna jak zwykle okazała się wiedźmą. Było tak, jak chciała.
– Ciociu Druhno! Siku!- zwołał Marcin.
– Nic dziwnego – odparła Druhna Ela, prowadząc małego do domu kultury. – Przecież jestem dobrą wiedźmą.
– O tak – szepnął Druh Jurek. – Podwójnie dobrą wiedźmą. Po pierwsze, bo czarujesz dobre rzeczy, a po drugie, bo jesteś w tym naprawdę dobra!.
O uroczystości przyznania Druhnie Eli Orderu Uśmiechu czytamy m. in. na stronie Cytryna i Order dla druhny Eli – Radio Poznań (radiopoznan.fm). Jak zaznacza autor publikacji w dniu 11 czerwca 2010 roku, Druhna, przed otrzymaniem odznaczenia musiała wypić puchar soku z cytryny, uśmiechnąć się „i… dopiero wtedy wręczono jej order”.
Elżbieta Drygas otrzymała przyznany przez dzieci Order Uśmiechu jako 913-ty laureat tego odznaczenia. Podczas „uroczystości jej wychowankowie śpiewali:
<<najważniejsze przy tym Orderze
Jest wielkie serce co kocha szczerze>>. Słowa piosenki ułożył Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, który poprowadził ceremonię. Nie zabrakło też innych kawalerów Orderu Uśmiechu, między innymi Eleni oraz Jerzego Hamerskiego, właśnie z nim Elżbieta Drygas założyła teatr Łejery, który 20 lat temu stał się szkołą o profilu teatralnym”.
W uzasadnieniu wniosku „o przyznanie orderu swojej druhnie Eli – dzieci pisały między innymi: zachowuje się, jakby była bardzo młoda, weszła na drzewo po piłkę – a była w spódnicy, nigdy się nie smuci”.
Korczakowskie idee w „Łejerach”
W koncepcji pedagogicznej Łejerów w centrum zainteresowania znajduje się „korczakowski” człowiek – dziecko. Stąd – w pedagogice łejerskiej mamy do czynienia z wyjątkową recepcją koncepcji Nowego Wychowania, kierunku pedagogicznego powstałego u progu XX wieku, w którym po raz pierwszy w historii pedagogiki dziecko stało się najważniejsze. Łejery czerpią przede wszystkim z idei Starego Doktora – Janusza Korczaka.
Podstawowe założenia Janusz Korczaka koncentrują się na prawach dziecka, dziecku postrzeganym w kategorii „pełnego” człowieka, na miłości wychowawczej opiekuna, nauczyciela, pedagoga, na humorze oraz czytelnictwie. Janusz Korczak tworzył literaturę dla dzieci, jest autorem książek takich jak: „Kajtuś Czarodziej”, „Król Maciuś Pierwszy”, czy „Józki, Jaski i Franki…”. W każdej z książek tego autora główną rolę gra dziecko.
Janusz Korczak był w Polsce pierwszym pedagogiem upominającym się o następujące prawa dziecka:
- prawo dziecka do godnej śmierci;
- jego prawo do dnia dzisiejszego;
- prawo dziecka do tego, aby było tym, czym jest;
- prawo do szacunku (dla niewiedzy, dla misterium poprawy, młodego wysiłku i ufności, pracy jako wartości, własnych słabości);
- prawo do miłości (do piersi matki, atmosfery ciepła, oparcia, troski);
- prawo do przyjaźni;
- prawo do tajemnicy (osoby, własnych praw, przeżyć i doznań);
- prawo do samostanowienia (prawo antytezy, do oporu, protestu, upominania się i żądania, wypowiadania własnych myśli, życia własnym wysiłkiem oraz własną aktywnością);
- prawo do własności (siebie – do samoposiadania);
- prawo do własnego rozwoju i dojrzewania;
- prawo do ruchu, zabawy, pracy oraz badania;
- prawo do sprawiedliwości w życiu;
- prawo do niepowodzeń i łez.
Stary Doktor zmarł najprawdopodobniej w komorze gazowej Treblinki, choć niektórzy sądzą, iż podczas transportu do Treblinki. Datę śmierci Korczaka określa się na dzień 5 lub 6 sierpnia 1942 roku. Pedagog ten, odmawiając Niemcom oferującym mu ocalenie życia, wraz z dziećmi, którymi się opiekował, został zaprowadzony przez nazistów na Umschlagplatz i tam widziano go po raz ostatni. Chciał być do końca z dziećmi – wychowankami Domu Sierot przy ulicy Siennej 16 w Warszawie, to wraz z nimi zginął z rąk hitlerowców.
Emilia Waśniowska, patronka Szkoły Podstawowej nr 83 w Poznaniu, przed dwudziestu laty, na łożu śmierci wspominała piękne życie i śmierć Janusza Korczaka, którego niezmiernie podziwiała. Napisała wówczas:
Doktorze, wiedziałeś,
więc po co poszedłeś?
Nic nie zdziałałeś.
To było zbędne.
Mogłeś choć własne
życie zachować.
Ktoś chciał cię ukryć,
Ktoś chciał ratować.
Nie skorzystałeś
z żadnej z tych szans.
Poszedłeś z dziećmi
Na Umschlagplatz.
Dobrze wiedziałeś.
Po co tam szedłeś?
Nie ocaliłeś
główki ni jednej.
Śmierć powiększyłeś
o własne życie,
o puls, o tętno,
o serca bicie,
o tysiąc kroków
ostatniej drogi.
Chciałeś dzieciakom oszczędzić trwogi?
Chciałeś im wszystkim oszczędzić zdrady?
Fajdze, Mośkowi, Ruth. I Stefanii.
Bały się wrzasków, szczekania psów…
Ja zawsze
Kładłem dzieci do snu.
„Łejerom” towarzyszy piosenka do słów Emilii Waśniowskiej i muzyki Mariusza Matuszewskiego o Januszu Korczaku, w której dzieci śpiewają:
Bezdomni, samotni, biedni, nerwowi, niepewni, ulegli,
nikomu nie potrzebni i światu całkiem zbędni,
złamani, osieroceni, nieufni, nieśmiali, speszeni,
wśród ludzi zagubieni, przez wszystkich odtrąceni.Kto ich zna 4x,
stary doktor idzie do dzieci w złej godzinie,
stary doktor idzie, osłodzić gorzki świat
stary doktor kocha warszawski sierociniec
stary doktor budzi nadzieję, miłość w nasKtoś otarł świat łez spod powiek, odważnie swym życiem przypomniał,
że dziecko to jest człowiek, że złem jest lęk i wojna ,
ktoś leczył, pocieszał, karmił, dodawał otuchy i wiary,
nie zdradził swej dzieciarni, kochany doktor staryKto go zna 4x,
stary doktor poszedł wraz z dziećmi w złej godzinie,
stary doktor poszedł złagodzić lęku smak,
stary doktor kochał nad życie sierociniec,
stary doktor budzi nadzieję, miłość w nas.
Szkoła Podstawowa im. Emilii Waśniowskiej
Aby zrozumieć motywację do tworzenia szkoły przez Druhów: Elę i Jurka, trzeba wyjaśnić, iż polska szkoła w czasach PRL była szkołą podporządkowaną komunistycznej ideologii. Do takiej właśnie szkoły, w której nie można było myśleć, tworzyć zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, w której nakazywano i zakazywano uczęszczali założyciele Szkoły Podstawowej im. Emilii Waśniowskiej w Poznaniu.
Proces edukacji, który stał się udziałem Jerzego Hamerskiego oraz Elżbiety Drygas w czasach ich dzieciństwa i młodości „miał doprowadzić do tego, by odpowiednio ukształtowany człowiek (przez szereg lat funkcjonowało hasło wychowania nowego człowieka, człowieka socjalizmu) odgrywał określoną rolę społeczną i podejmował konkretne, akceptowane przez władze działania”.
Gdy nastał rok 1989 i Polska znalazła się w momencie transformacji ustrojowej, Polska mogła otworzyć się na świat. Wówczas to duetowi „łejerskich” pedagogów „zamarzyła się artystyczna szkoła dla dzieci i wbrew wszelkim przeciwnościom uruchomili pierwszą zerówkową klasę teatralną. Eksperyment, który zdaniem specjalistów nie mógł się udać, miał się coraz lepiej. Przybywały kolejne klasy, aż w gościnnym MDK zabrakło przestrzeni. Miasto wolnego budynku szkolnego dla Łejerów nie miało i znów zdarzyło się coś niemożliwego. Dzięki inicjatywie twórców szkoły wspartej energią nauczycieli i rodziców szkoła przyjechała… z Holandii. Tam wypatrzył ją Jerzy Hamerski i dzięki pomocy Caritasu podarowaną przez Holendrów sprowadził do Poznania (o tej historii powstała nawet powieść dla dzieci „Trzy przystanki do teatru”). Ekipa założonego szybko Stowarzyszenia Łejery rozebrała budynek, przewiozła na 13 tirach i jako inwestor zastępczy miasta postawiła na poznańskiej Cytadeli”.
Elżbieta Drygas wspomina, iż w pierwszej kolejności powstała teatralna zerówka, „potem została powołana ośmioletnia szkoła podstawowa, w której istniała tylko klasa „0” i pierwsza”. Założeniem autorów projektu był oczywiście stopniowy rozwój placówki. I tak, od września 1996 roku została powołana do życia Szkoła Podstawowa na ulicy Brandstaettera.
Zerówka duetu Jerzego Hamerskiego i Elżbiety Drygas była zerówką „o profilu teatralnym, ale z harcerskimi tradycjami i zwyczajami – stąd do nauczycieli uczniowie zwracają się nie per pani/ pan, lecz druhno i druhu”. Do zerówki tej uczęszczało początkowo osiemnaścioro dzieci. Jerzy Hamerski wspomina, iż wyposażenie w postaci stół i krzeseł otrzymali wówczas od przedszkola na „Teatralce”, wykładzinę podarowano im z „Targów”, a farbę i tablicę zapewnił zerówce MDK. W okresie tym toczyły się pomiędzy duetem pedagogów – wizjonerów gorące dyskusje, rozważania dotyczące możliwości i ograniczeń w zakresie zastosowania w potencjalnej szkole różnych metod edukacyjnych.
W tym czasie z Druhami współpracować zaczęła także wspaniała nauczycielka plastyki, niezwykła artystka i późniejsza dyrektorka szkoły „łejerskiej” – Druhna Grażyna Daniel. Na plastykę z Druhną do dziś biegną ochoczo wszyscy uczniowie, ponieważ na lekcjach plastyki poznać można największe sekrety tworzenia dzieł sztuki z niezwykłych tworzyw. Nikt tak jak Druhna Grażyna nie potrafi opowiadać o dziełach malarskich, o rzeźbach, nikt nie potrafi tak zachęcić do majsterkowania. Każdy projekt zamienia się w niezwykłą opowieść o marzeniach, planach na przyszłość, o fantazjach inżynierskich, a efekty pracy, inspirowane życzliwą pomocą Druhny, dostarczają młodym „Łejerom” satysfakcji i radości.
Z „Łejerami” od początku była także Druhna Magdalena Trzeciak, która jest wybitną specjalistką od muzyki, w tym także muzyki „łejerskiej”. Druhna Magda wielokrotnie przygotowywała dzieci do występów, nagrań, uczestniczyła w spektaklach i widowiskach czuwając nad zdolnościami wokalnymi i rozwojem muzycznym młodych aktorów. Ileż to razy można było podsłuchać Druhnę nucącą najnowsze utwory napisane przez Mariusza Matuszewskiego, ileż to razy maszerowała po szkole ze świeżymi kartami papieru zapisanymi nutami pastorałek, kolęd, piosenek wielkanocnych, a przede wszystkim szlagierów „łejerskich”… Nie wiadomo, czy gdyby nie Druhna Magda, wiele z nich nie brzmiało by inaczej, a przecież, jak wiemy z nagrań i występów, brzmią doskonale.
Z „Łejerami” bardzo szybko pracować zaczęła także Druhna Sylwiana Firin – Gramowska, która nie tylko rozśpiewuje starszych uczniów i wspiera ich w procesie poznawania kultury muzycznej, ale także w niezwykły sposób zaszczepia wśród wszystkich chętnych maluchów miłość do muzykowania na ukulele. Cóż… wśród dzieci z najmłodszych klas wiele jest takich, które zamiast zasypiać z misiem, zasypiają wtulone w ukulelowe struny i korpusy.
Druhna Ela wspomina, że pod koniec lat 80 – tych i na początku lat 90 – tych XX wieku o „Łejerach” było „głośno”, bowiem zespół realizował wiele programów telewizyjnych, w tym m. in. „Wyłącz Telewizor”, czy „Śpiewanki Rodzinne”. O tych początkach funkcjonowania szkoły Jerzy Hamerski w swojej „Kuchni Łejerskiej” pisze w zakładce pt.: „Dziecko bez szkoły”:
„Po wielkim entuzjazmie pierwszych trzech lat funkcjonowania Szkoły Podstawowej „U Łejerów” w Młodzieżowym Domu Kultury nr 2 na Cytadeli, zaczęły się „schody”. Nie było już miejsca na kolejne klasy. Władze domu kultury miały już dość tych Łejerów, wyśpiewujących ze swadą:
Kiedy nam podsuną test:
Co w tym życiu ważne jest?
To skreślamy spokój święty
aż do renty…„
Druh Jerzy przekonuje, iż: „była też cała masa ludzi nam nieżyczliwych, którzy mówili, iż tutaj uczy się śpiewać, tańczyć i marzyć. W związku, z czym pilnowano naszego poziomu dydaktycznego. Badano nasze dzieci i się przejeżdżano. Ukrywano przed nami wyniki, bo nigdy nie byliśmy gorsi od szkół, z którymi byliśmy porównywani.”
Jak wspomina Druh Jerzy:
„Na brykanie łejerskiego konika z coraz mniejszą życzliwością spoglądały (…) władze oświatowe. Na którymś ze spotkań w sprawie obrony szkoły ówczesna pani kurator z irytacją rzekła: panie Hamerski, jak pan chcesz mieć szkołę, to sobie ją pan zbuduj. Nie przewidziała, że słowo czynem się stanie”.
W 1994 roku Łejery musiały zrezygnować z zerówki. MDK nie dał im kolejnego pomieszczenia, a miasto nie było w stanie zapewnić Łejerom innej lokalizacji. Nie pomagały wizyty u władz Poznania ani w Ministerstwie Edukacji. Gdy szkoła stanęła przed groźbą likwidacji, dzieci, nauczyciele, rodzice i jej przyjaciele nie dali za wygraną”.
Jerzy Hamerski wraz z Elżbietą Drygas rozpoczęli wówczas poszukiwania potencjalnych miejsc i budynków, które mogłyby pełnić funkcję szkoły podstawowej. Szukali wśród różnych baraków, uczęszczali na spotkania z urzędnikami, pytali o możliwość pozyskania wolnych lokali. Założyciele szkoły sprawdzali różne obiekty, w tym m. in. „barak Towarzystwa Przyjaciół Dzieci na ul. Drzymały, piękny stary dom koło ogródka jordanowskiego na Solnej, który teraz zajmuje Uniwersytet Artystyczny, dawne koszary Wermachtu z pruskiego muru z tyłu szkoły muzycznej na ul. Solnej czy niedokończony w socjalizmie dom kultury na os. Zwycięstwa”.
Jednakże „któregoś dnia, jedna z mam opowiedziała o budynku, który widziała w Lesznie. Była to szkoła kontenerowa, którą rozebrano i w częściach przywieziono z Holandii. Pojechaliśmy zobaczyć, jak wygląda. Dziś muszę przyznać – to był okropny barak. Ale dla nas wtedy był jak pałac. Zamarzyliśmy o podobnym dla siebie – wspomina Hamerski”.
Druh, wraz z gronem „swoich” dzieci i rodziców, aby ziścić marzenie o pozyskaniu budynku szkoły zorganizował m. in. „lekcję pod chmurką” na Placu Wolności w Poznaniu. Dzieci tańczyły i wyśpiewywały piosenki, m. in. „Chodzimy do budy”, rockową pastorałkę, a Druh nawoływał z akordeonem w ręce o pomoc. Uruchomiono barakowóz z napisem „Łejery, ludzie, cuda w tej budzie!”, „który wcześniej jeździł z grupą teatralną po Polsce”.
Inicjatyw w celu pozyskania środków finansowych było więcej, a wręcz „wszelkimi sposobami zarówno nauczyciele, jak i rodzice pociech starali się uzyskać potrzebną sumę pieniędzy”.”Łejery” znane były już w tym okresie dość mocno ze środków masowego przekazu. Gromada Jerzego Hamerskiego z transparentem o treści „Szkoła na kółkach, Łejery i spółka” pojawiała się w Polsce w różnych miejscach podróżując barakowozem ciągniętym przez traktor, „by w ten sposób zbierać pieniądze na budowę szkoły”. Jak pisze F. Czekała, podczas „Śpiewanek Rodzinnych” na antenie Telewizji Polskiej Druh Jerzy mówił:
„Jesteśmy szkołą bez szkoły. Mamy budynek, który od przyszłego roku już nie może być naszym budynkiem, bo nie ma w nim miejsca. Robimy wszystko, by nasz szkółka nie upadła. Sami jednak nie damy rady. Jak nam pomożecie, to będziemy Was ciągle do siebie zapraszać. A jak do nas przyjedziecie, to obiecuję, że nigdy nie będziecie się nudzić”.
Ostatecznie marzenie o szkole zostało zrealizowane. Druh Jerzy w dniu 31 grudnia 1994 roku był w Nowym Sączu i po ciężkich tygodniach „walki o szkołę” chciał odpocząć w Tatrach i przywitać tam spokojnie kolejny rok. Autor opisuje, że „ta sztuka mu się nie udała”, bowiem będąc na wyjeździe otrzymał telefon od „łejerskiej” mamy, że musi „natychmiast wracać do Poznania, bo jest do wzięcia szkoła w Mierlo” pod Eindhoven. Szkoła ta „była nie kontenerowa, tylko segmentowa, można w niej było złożyć każdą ścianę. To oznaczało łatwiejszy i tańszy transport. Tym razem do Holandii wyjechała delegacja, w której znalazła się przedstawicielka prezydenta Poznania. – Wcześniej w magistracie powtarzano, że Łejery chcą przywieźć <<jakieś g(…)o z Holandii>>. Gdy ta urzędniczka zobaczyła szkołę w Mierlo, powiedziała tylko: <<Nie ma o czym dyskutować! Bierzemy ją!>>”. Pod koniec lutego 1995 roku do Holandii wyjechała „delegacja, w sumie 11 osób: założyciele szkoły, nauczyciele, rodzice i czterej robotnicy”.
Zespół przystąpił do pracy:
„Najpierw musieliśmy pociąć dach – jedyny element, którego nie dało się przewieźć. Resztę elementów: betonowe podstawy podłogi, stalowe konstrukcje i paździerzowe, niezwykle wytrzymałe ściany demontowaliśmy i ładowaliśmy na kolejne ciężarówki, które miały je przewieźć do Polski – wspomina Hamerski”.
„Po 11 dniach po starym budynku szkoły nie było już śladu, a polska delegacja swoją pracowitością rozkochała w sobie Holendrów. – Wcześniej w ich oczach Polak to był pijak i nierób. My obaliliśmy ten mit. Nasze zaangażowanie i humor, z jakim pracowaliśmy, tak im zaimponowały, że sami opłacili nam transport – wspomina Hamerski. No i na koniec wyprawiono przyjęcie dla Holendrów. Budynek ściągano do Polski jako filię Szkoły Podstawowej nr 38. Za koordynację akcji odpowiadało powołane w tym celu Stowarzyszenie Patronackie Szkoły Podstawowej <<U Łejerów>>. O akcji przewożenia szkoły do Polski informowały nawet holenderskie telewizje i gazety”.
Ostatecznie wszystko przebiegało zgodnie z planem i wkrótce „kawalkada tirów ze szkołą z Mierlo pod Eindhoven dotarła przez Holandię i Niemcy do przejścia granicznego w Świecku”.
Druh Jurek wspomina nadto, iż:
„W wakacje dokładnie 25 lipca 1995 roku rozpoczęto prace związane z postawieniem budynku szkolnego. Zdecydowana pomoc miasta w postaci dwóch miliardów starych złotych wraz z dużą życzliwością oraz około półtora miliarda zarobionych i wypracowanych przez dzieci, rodziców, nauczycieli i sojuszników szkoły, zaowocowały tym, iż rozpoczęto naukę w nowym budynku 12 lutego 1996 roku”.
Gdy w Poznaniu furczały kilofy i betoniarki, w Warszawie na 11 piętrze bloku przy Tamce 49 furczało pióro Wandy Chotomskiej” by w niedługim czasie tekst przemienił się w piosenkę „Szkoła pod wiatrakiem” , do której muzykę napisał Mariusz Matuszewski:
Kochamy wiatraki
Wiatraki jak ptaki
Bo wszystkie skrzydlate takie.
Dziewczyny, chłopaki –
Kochamy wiatraki
I Szkołę pod Wiatrakiem.
A jak nam mówi druh Łejerski,
Jest to wiatrak wielkopolsko – holenderski!!!
Na uroczystość inauguracji łejerskiej „Holenderki” w dniu 22 marca 1995 roku „zaproszono mnóstwo gości, w tym urzędników: prezydenta Poznania Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka, nazywanego ojcem chrzestnym szkoły, jego prawą rękę do spraw oświaty Katarzynę Kretkowską oraz przedstawicieli kuratorium, którym miał kaktus na ręce wyrosnąć, jeśli szkoła powstanie. Specjalnie dla nich przy wejściu do budynku powieszono kaktus <<dla tych, którym miał wyrosnąć>>. Nie zabrakło też gości z Holandii – wraz z władzami szkoły pojawiła się 60-osobowa grupa dzieci. (…) Dyrektor szkoły z Mierlo, Jelke Sanders mówił łamaną polszczyzną: <<Szkoła jest taka ładna, że chcielibyśmy mieć ją z powrotem>”.
Elżbieta Drygas otwarcie wyznała:
„To się nie miało prawa udać. Jurek walczył, bo się nie zna na przepisach. Ja walczyłam, bo zgodnie z polską tradycją lubię walczyć o sprawy przegrane. Okazało się, że Don Kichoci nie zawsze muszą przegrywać. Wygraliśmy!”.
Szkoła inna niż wszystkie
Szkoła Podstawowa im. Emilii Waśniowskiej „Łejery” z pegazem – skrzydlatym, sympatycznym konikiem – w jej godle, jest szkołą wyjątkową pod każdym względem. Podstawowym założeniem tego niezwykłego miejsca jest wychowanie oparte na obcowaniu ze sztuką, zabawa w teatr, jako sposób na poznawanie siebie, drugiego człowieka i otaczającego świata.
„Magiczny” klimat ma także przestrzeń fizyczna szkoły, gdyż jej wnętrze „znacząco odbiega od przyjętych standardów. Uczniowie spędzają przerwy na kanapach i fotelach rozstawionych w niewielkim foyer, w otoczeniu zabytkowego fortepianu, stylowej toaletki i radośnie skrzeczących papug. Nieustającym zainteresowaniem cieszą się krzywe lustra i historyczna już budka telefoniczna mająca status Muzeum Techniki, w której obecnie funkcjonuje Radio Łejery – szkolny radiowęzeł”. Owe krzywe zwierciadła są pomysłem Druha Jerzego, który niegdyś ustalił ze swoim ojcem, Bronisławem, że jeśli będzie kiedyś tworzył szkołę, będzie ona miała właśnie takie zwierciadła. Co wydaje się ważne dla dzieci uczęszczających do placówki:
„Każda klasa ma swoją salę, a w niej szafki, w których uczniowie zostawiają podręczniki, zeszyty, czy przybory szkolne. Kameralność szkoły sprzyja bezpieczeństwu i budowaniu dobrych, przyjaznych relacji między dziećmi, rodzicami i nauczycielami”.
Nie sposób nie zauważyć także, że w holu szkolnym,, który zwany jest z powodu swojego wyglądu „foyer”, „na jednej ze ścian znajduje się szczególna galeria <<Rodziny Łejerskich>>, składa się ona z artystycznych zdjęć wszystkich aktualnych uczniów i pracowników szkoły. W innym miejscu jest galeria tych, którzy już odeszli ze szkoły. Na kolejnej ścianie znajduje się tzw. złota rama, w której są umieszczone zdjęcia uczniów, którzy za swoje wybitne osiągnięcia dostali tzw. <<złoty szczebel>>”.
Odmienna niż w innych szkołach jest także organizacja zajęć, m. in. bowiem w szkole nie ma dzwonków lekcyjnych.
Dzieci w tej szkole nigdy się nie nudzą, a po lekcjach uczęszczają bardzo chętnie na różnorodne zajęcia zwane warsztacikami. Wśród warsztacików takich odbywają się każdego roku niezmiennie: „Teatrzyk Piosenny Łejery” prowadzony obecnie przez Druha Jerzego, Druhnę Elę przy współudziale Natalii Trafankowskiej, „Piłka Guzikowa”, która powoduje, że wielu uczniów zbiera plastikowe, kolorowe guziki i w czasie przerw guzikami tymi się wymienia, „Ukulelove Łejery”, które należy także odnotować jako ewenement w skali Polski, bowiem w szkołach tradycyjnych najczęściej pojawiają się zespoły flażolecistów lub zespoły dzieci grających na dzwonkach chromatycznych, zajęcia przyrodnicze „Latający Łejernik”. W miarę potrzeb w placówce organizowane są ponadto „zajęcia wyrównawcze, rewalidacyjne, logopedyczne i gimnastyka korekcyjna”. Zaznaczyć należy także, iż w życiu szkoły uczestniczą szczególnie aktywnie pedagog szkolny i psycholog.
Należy także podkreślić, iż „Łejery” są szkołą wyjątkową, bowiem szkołą demokracji. Placówka funkcjonuje w oparciu o „Małą Konstytucję Republiki Łejerskiej”. Każda klasa ma swojego Premiera i Wicepremiera. W szkole powoływana jest każdego roku władza ustawodawcza: Sejm (uczniowie) i dwie izby Senatu (pierwszą stanowią nauczyciele, drugą – rodzice). Władzę wykonawczą stanowią: Prezydent i Wiceprezydent Republiki Łejerskiej (dyrekcja szkoły). Trybunał Republiki Łejerskiej, złożony z niezależnych sędziów, którzy stanowią władzę sądowniczą.
Koncepcja edukacji w „łejerskiej” szkole obejmuje przede wszystkim:
– zajęcia teatralne postrzegane jako sposób na rozwijanie umiejętności twórczego myślenia i funkcjonowania w grupie. Uczestnictwo w zajęciach teatralnych ma pomóc uczniom rozpoznawać siebie, rozumieć swoje emocje, uświadamiać sobie potencjał własnych możliwości i budować poczucie własnej wartości. Dzieci, poprzez teatr, uczą się rozpoznawania emocji innych ludzi i komunikowania się z innymi, a także prezentowania własnych poglądów;
– projekty artystyczne, które są ukoronowaniem, i wyrazem powodzenia wdrożonego do szkoły programu autorskiego, bowiem każdego roku „w Łejerach powstaje bardzo wiele spektakli i koncertów. Rozmaite wydarzenia artystyczne przygotowuje się często we współpracy ze znanymi artystami i instytucjami kulturalnymi i edukacyjnymi, choć wiele z nich powstaje w najbliższym gornie szkolnym, bowiem w szkole pracują wspaniali nauczyciele teatru – Anna Zawadzka, Katarzyna Bruzzanese i Grzegorz Babicz.
„Łejery” realizują także „program indywidualnych, międzyprzedmiotowych projektów uczniowskich dla starszych klas, dający młodzieży możliwość twórczego rozwijania swoich zainteresowań i wnoszenia własnego wkładu do programu szkoły”, praktyczną naukę zasad demokracji w oparciu o „Małą Konstytucję Republiki Łejerskiej” oraz „stałą współpracę z instytucjami kulturalnymi Poznania: teatrami, muzeami, Centrum Sztuki Dziecka i innymi”.
Szczególne miejsce w pedagogice szkolnej zajmuje także wychowanie patriotyczne i regionalne realizowane w formie dostosowanej do rozwoju emocjonalnego i intelektualnego uczniów. Patriotyzm zaczyna się od najbliższych ludzi, najbliższych miejsc, przejawia się także w otwartości na przybyszów oraz w trosce o los każdego człowieka.
„Łejery” podejmują także współpracę zagraniczną dającą możliwość wszystkim dzieciom nawiązania „bezpośrednich kontaktów z młodzieżą z innych krajów”.
W szkole nie ma pucharów, rywalizacji, igrzysk, nie ma także tzw. <<akademii kuczci>>, bowiem każde święto i wydarzenie zamienia się w artystyczny, żywy happening. Nikt nie stoi na baczność, gdy nie ma takiej konieczności, nikt nie milczy, bo nikomu nie zamyka się ust, nikt nie kłania się nikomu tylko z tego powodu, że tak wypada, a wszelkie tzw. eksponaty można dotknąć, powąchać, a czasem nawet – posmakować. Mimo tej pozornej atmosfery nieładu, zawsze panuje porządek, bowiem każdy ma możliwość wyrażania siebie i wyrażania własnej ekspresji zgodnie z obowiązującymi w szkole zasadami „kindersztuby”.
Piękną ideą jest realizowany w szkole od wielu lat projekt „Aniołki” czyli „działania kształtujące przyjazne, ufne relacje między najmłodszymi i najstarszymi uczniami. Corocznie starsza klasa otacza opieką „pierwszaki”. Każdy ze starszych uczniów ma „pod swoimi skrzydłami” jednego „malucha” – pokazuje mu szkołę, opiekuje się nim podczas wspólnych wyjść, jest jego przewodnikiem, „Zawiszą”. Aniołki wspólnie z podopiecznymi przygotowują inscenizację wiersza, prezentowanego później rodzicom, robią sobie miłe niespodzianki, np. „starsi uczniowie organizują dla swoich podopiecznych różne imprezy, a maluchy wspierają ich podczas pełnych napięcia dni egzaminów w następnym roku szkolnym”,
Edukacja szkolna odbywa się często także w terenie i w drodze aktywnego doświadczania. Wspaniałą edukację poprzez doświadczanie realizował całe lata w szkole poprzedni vice prezydent „Małej Republiki Łejerskiej” – Jakub Sypniewski. Lekcje geografii i przyrody wypełniał eksperymentami, gdyż jak pisał: „opis Ziemi, z jakim od czasów starożytnych utożsamiano geografię, z biegiem lat ustępował miejsca wyjaśnianiu, które niezbędne jest do uzyskania pełnego obrazu naszej planety jako złożonego systemu”. W „Łejerach” realizowany był, dzięki zaangażowaniu J. Sypniewskiego oraz innych nauczycieli, projekt „PULCHRA” (słowo to w języku łacińskim oznacza „piękna”) adresowany do społeczności szkolnych w miastach – młodzieży, nauczycieli i edukatorów oraz wszystkich członków lokalnych społeczności chcących aktywnie uczestniczyć w życiu szkoły. W ramach projektu „Łejery” zaprojektowały i zbudowały „Łejerski ogród deszczowy”, a zabetonowaną przestrzeń zamieniły w pachnący, kolorowy ogród.
Uczniowie poruszają się w szkole w sposób swobodny, nie są „zaganiani” w określone miejsca, w szkole, jak zostało to już wyartykułowane, nie ma dzwonków, które obwieszczałyby sztywne ramy lekcji i przerw.
Obserwując i słuchając wypowiedzi uczniów „Łejerów” oraz studiując sposób nauczania w szkole trzeba z całym przekonaniem powiedzieć, iż dla młodych ludzi uczęszczających do szkoły założonej przez Druha Jurka oraz Druhnę Elę szkoła nie jest miejscem nudnym, jest za to miejscem przepełnionym demokracją, kulturą, a także miejscem, o którym dzieci mawiają: „to świetna szkoła”, „najlepsza szkoła na świecie”, „warto tu być” itp.
Jerzy opisuje także sposoby, które sprawią, że szkoła wyda się dzieciom miejscem niezwykłym:
– „Obrazek 1. Droga do szkoły, 1 września. Na chodnikach napisy <<Dzieńdoberek>>, przed budynkiem rozwieszony transparent. Tu i tam postawione kolorowe ławeczki i krzesełka., na których można przysiąść przed rozpoczęciem uroczystości. Z głośników płynie wesoła muzyka. Dzwoneczki nad wejściem radośnie dźwięczą potrącane przez dzieci, nauczycieli i rodziców. Grupa <<witaczy>> kłania się przybywającym. Obok nich wielki wazon, napełniający się przynoszonymi przez uczniów astrami. W szkole czeka wystawa pt. <<Wakacyjne pranie>>: widokówki przyczepione klamerkami do sznura bielizny (można je oglądać z obu stron)”;
– „Obrazek 2. Szkoła przypomina ruchliwą ulicę w centrum miasta. Przy wejściu namalowano <<zebrę>> i zamontowano trzy zmieniające się światła: zielone, żółte i czerwone. Na korytarzach umieszczono znaki drogowe. Z głośników rozbrzmiewają dźwięki ulicznego zgiełku”;
– „Obrazek 3. W szkole gorączkowe przygotowania. Klasy zmieniają wystrój: lampki i świece zastępują tradycyjne światła. Na wielkim stole rozpostarto biały obrus, poukładano na nim pachnące pierniki, babeczki, owoce. Dzieci w odświętnych strojach wyparują swoich babć i dziadków. Z głośników sączy się muzyka: <<W starych nutach babuni>>”;
– „Obrazek 4. <<Święcone jajeczko, śliczna malowanka, śpiewam sobie, chodzę sobie od samego ranka…>> – podśpiewują dzieci w klasie w czasie wiosenno – świątecznych porządków. W wazonach stoją bazie i brzozowe gałązki, które za chwilę wypuszczą pierwsze listki. Na talerzykach na oknie zielenieje rzeżucha. W koszykach pysznią się fantazyjne pisanki, a ściany zdobią rysunki świątecznych kurczaków i zajęcy. To scenografia przygotowana na tradycyjnego zajączka, czyli rodzinne spotkania w klasie”;
– „Obrazek 5. 27 marca, szkoła od rana jakaś inna. Do budynku wchodzi się przez kurtynę, dzieci i dorosłych witają Arlekin i Kolombina – wodzireje teatralnego święta. Hol zamieniono we foyer (…), w którym przygotowano wystawę plakatów i teatralnych masek <<To jest teatr>>. Światła reflektorów budują niecodzienny nastrój. Zamiast tradycyjnego dzwonka rozbrzmiewa gong – motyw przewodni całego dnia”.
Każdego roku w szkole „Łejerów” można doświadczyć wielu niespodzianek, a te wpisane są na stałe do kalendarza roku szkolnego. Są to nie tylko imprezy, które organizowane są z konkretnych okazji, ale także doraźne inicjatywy na szeroko pojmowaną „poprawę humoru”.
Wśród inicjatyw takich, tradycyjnych wyłącznie dla szkoły, wymienić można z całą pewnością tematyczne „Dzionki Szalonki”, które mają na celu rozbudzenie wyobraźni i integrację społeczności szkolnej. W „Dzionek Szalonek” szkoła zaskakuje wystrojem tematycznym, część osób przywdziana jest w kostiumy, temat, który jest przewodnim, obserwować można także w procesie komunikacji międzyludzkiej. Przykładowe tematy to „Kosmos”, „Dżungla”, „Dobranoc”, „Wonka” (temat zainspirowany Willym Wonką i jego fabryką czekolady). Podczas tych dni cała szkoła zaprasza wręcz do twórczej zabawy, a wszelkie dekoracje mają nie tylko służyć „wystrojowi” wnętrza placówki, ale spełniają także rolę zabawek, które można określić zgonie z nomenklaturą „łejerską” „rozweselaczami”. Dekorację w szkole przygotowują w nocy rodzice, a całe przedsięwzięcie ma miejsce w związku z dniem 1 kwietnia.
Każdego roku dzieci prezentują także swoje teatralne spektakle, przy czym nie zawsze są one oparte na słowie, bowiem w szkole dzieci poznają szereg technik, w tym także pantomimę, teatr cieni i inne.
Imprezy w szkole towarzyszą uczniom w trakcie całego roku szkolnego, zarówno te, które obchodzone są w tradycyjnych szkołach, jak np. w dniu inauguracji roku szkolnego, ale także takie, które są „zarezerwowane” wyłącznie dla społeczności „Łejerów”. Dzięki temu szkoła jest miejscem, w którym co jakiś czas można spotkać się z miłą niespodzianką lub doświadczyć czegoś naprawdę niezwykłego, np. „nocowanka” na terenie szkoły.
„Łejery” nie boją się używania języka polskiego w niestandardowy sposób. W szkole nie tylko pojawia się „Dzieńdoberek”, który niekiedy zamienia się w przemiłe powitanie „witaczy” z koszyczkiem cukierków i sentencją na cały dzień, by ten był bardziej miły, którzy każdej wchodzącej do szkoły osobie (od godziny 7.15) wręczają cukierka i kartkę z sentencją z uśmiechem na ustach i powitaniem: „Dzieńdoberek, weź cukierek!”.
Szkolna stołówka nazwana jest „jadalką”, pokój nauczycielski to „druhówka”, wspólny „pokój nauczycielski” Jerzego i Elżbiety to – od ich imion i nazwisk – „Hamelówka”, sale prób teatralnych to – odpowiednio – „Mała Łejernia” i „Duża Łejernia”.
Język, którym posługują się uczniowie, rodzice oraz zatrudnione w szkole osoby może czasem wydawać się niezrozumiały dla osób niezwiązanych ze środowiskiem, bowiem często oparty zostaje na dziecięcych neologizmach, zdrobnieniach oraz słowach zaczerpniętych z gwary poznańskiej.
Warto ponadto wspomnieć, że od lat „Łejery” wiodą prym w „Odysei Umysłu”, przyjaznym, prestiżowym programie edukacyjnym realizowanym w formie międzynarodowego konkursu, w którym co roku bierze udział kilkadziesiąt tysięcy uczniów i studentów z całego świata. Patronat nad polską edycją sprawuje Minister Edukacji Narodowej.
Celem Odysei jest wspieranie rozwoju zdolności twórczych, jakie posiada każdy młody człowiek. Dzieci i młodzież szkolna uczą się kreatywnego i krytycznego myślenia poprzez angażowanie się w proces twórczego rozwiązywania problemów rozbieżnych – czyli takich, które rozwiązać można na wiele sposobów. „Odyseusze działają w drużynach, które reprezentują szkoły lub inne placówki edukacyjne i zazwyczaj liczą od 5 do 7 osób. Opiekę nad każdym zespołem sprawuje przeszkolony trener, który integruje grupę oraz organizuje i moderuje jej pracę, ale nie sugeruje ani nie narzuca dzieciakom własnych pomysłów”. „Uczestnicy Odysei Umysłu w oparciu o własne działanie i doświadczenia kształtują kompetencje intelektualne, akademickie, społeczne i liderskie – bardzo pożądane w nauce szkolnej, rozwoju zainteresowań i przyszłej pracy zawodowej.
Rozwiązując złożone zadania konkursowe – młodzi ludzie uczą się krytycznie analizować informacje celem identyfikacji faktycznych ograniczeń i sedna problemu. Realizując interdyscyplinarne projekty – muszą zdobywać i łączyć wiedzę z różnych dziedzin, a przede wszystkim stosować ją w praktyce.
Działając w grupie osób o wspólnym celu, a różnych osobowościach – Odyseusze uczą się szacunku i zaufania do ludzi o odmiennych poglądach i temperamentach. Widząc, że drużyna osiąga więcej, kiedy wykorzysta talenty oraz zainteresowania wszystkich uczestników – doceniają pracę zespołową i chętniej współdziałają z innymi.
Pracując bez podpowiedzi i sugestii ze strony dorosłych – dzieciaki czują się odpowiedzialne za swoje decyzje i dumne z własnych osiągnięć. Szukając nowatorskich pomysłów – uczą się eksperymentować i świadomie podejmować ryzyko; przekonują się, że błąd to nie porażka, a źródło wniosków na przyszłość.
Chcąc jak najlepiej wypaść na konkursie – uczestnicy pokonują lenistwo i ćwiczą konsekwencję, przełamują zahamowania i odkrywają swoje możliwości. Współzawodnicząc z innymi – uczą się dbać o szczegóły i nie poddawać przy niepowodzeniach, konstruktywnie kierować emocjami i grać fair.
Korzyści z udziału w programie są uniwersalne, bo Odyseusze rozwijają postawy i umiejętności na całe życie.
Odyseusze uczą się marzyć – odważnie i w oparciu o cele, myśleć – samodzielnie i nieszablonowo, i tworzyć – rozwiązania oryginalne i efektywne zarazem. Zachęcamy ich, by działali w duchu innowacji – łamiąc schematy i przyzwyczajenia, i w duchu kooperacji – z otwartością na pomysły i opinie innych. Stawiamy przed nimi wyzwania, które wymagają łączenia w praktyce wiedzy i wyobraźni, nauki i sztuki, rąk i umysłów. Jesteśmy przekonani, że w dzisiejszych czasach warto kształcić inicjatorów, nie imitatorów; ryzykantów, nie replikantów; pomysłodawców, nie podwykonawców”.
„Łejery” od 2017 roku uczestniczą w tym niezwykłym projekcie, zaś w roku szkolnym 2022 sześcioosobowa drużyna uczniów z ósmej klasy wraz z trenerem zdobyła Mistrzostwo Polski, a tym samym reprezentowała Polskę na Światowych Finałach Odysei Umysłu w Stanach Zjednoczonych.
Samorządność, demokracja i wychowanie łejerskie
Istotnym elementem wzbogacającym proces wychowania i jednocześnie współtworzącym specyfikę „Łejerów” jest „wychowanie prospołeczne przygotowujące uczniów do życia w demokratycznym państwie”. Konstytucja „łejerska” opatrzona została preambułą, w której czytamy:
„My, uczniowie
chcemy, by nauka w szkole zapewniając nam wysoki poziom wiedzy i umiejętności, jednocześnie była dla nas w jak największym stopniu radością, a nie stresem. Chcemy, aby szkoła dobrze przygotowała nas do życia w świecie dorosłych, by była dla nas drugim domem, bezpiecznym i przyjaznym i żeby nie brakowało w niej rozrywki. Chcemy, żeby szkoła była tolerancyjna wobec naszych poglądów i zainteresowań.
My, nauczyciele
chcemy tworzyć szkołę bezpieczną, w której uczniowie nie boją się nas, a my – nie boimy się uczniów i rodziców; szkołę mądrą, w której nauka staje się sposobem rozwoju uczniów i nauczycieli, w której dzieci uczą się po to, by wiedzieć, umieć, by zdobywać kompetencje do pracy wykonywanej z radością. W takiej szkole motywacją do nauki nie ma być rywalizacja, zdobywanie za wszelką cenę najlepszych ocen, czy spełnianie czyichś oczekiwań. Chcemy tak wychować naszych uczniów, by byli wrażliwi na drugiego człowieka, na sztukę i przyrodę, by znali i lubili siebie, radzili sobie ze sobą i ze światem, by dążyli do własnego rozwoju, byli mądrzy, samodzielni i odważni.
My, rodzice
chcemy pomagać w tworzeniu przyjaznej szkoły dla naszych dzieci – miejsca ich wszechstronnego rozwoju, gdzie dla zdobycia potrzebnej im wiedzy dzieci nie będą musiały przeżywać strachu i upokorzeń, gdzie natomiast zyskają wiarę w siebie i w swoje możliwości, w całej pełni zdołają rozpoznać i wyrazić swoją osobowość, wykorzystać swoją naturalną chłonność, ciekawość świata i inteligencję. Chcemy, by w takiej szkole nasze dzieci nauczyły się cenić wiedzę i poznały sposoby jej zdobywania. Chcemy, by umiały się uczyć.
Mądra i dobra szkoła ma nam pomóc w wychowaniu mądrych i dobrych ludzi -optymistycznych, śmiałych, tolerancyjnych i pełnych twórczej energii oraz dobrej woli, słowem – ludzi wolnych”, w konstytucji określono więc iż „Republika Łejerska (RŁ) jest szkołą demokracji stwarzającą warunki do współuczestnictwa i współodpowiedzialności za życie szkoły dla wszystkich obywateli”. W artykule drugim opisano, iż:
„Obywatelami RŁ są uczniowie Szkoły Podstawowej nr 83 „Łejery” im. Emilii Waśniowskiej w Poznaniu, nauczyciele i rodzice” a także, iż uczniem, czyli obywatelem RŁ „zostaje się po przyjęciu do klasy pierwszej na podstawie postępowania rekrutacyjnego przeprowadzonego przez Komisję powołaną przez Prezydenta RŁ według zasad rekrutacji określonych przez organ prowadzący szkołę”. Artykuł trzeci określa, iż każdy absolwent zachowuje na zawsze „tytuł Honorowego Obywatela”, iż godłem Republiki jest „zielony uskrzydlony konik, a hymnem piosenka „Nasz konik” napisana przez Wandę Chotomską i skomponowana przez Mariusza Matuszewskiego.
W artykule czwartym czytamy, iż „władzę ustawodawczą stanowią Sejm i dwie Izby Senatu, przy czym „Sejm jest przedstawicielstwem uczniowskim” 2. Pierwszą Izbę Senatu stanowią nauczyciele. „Drugą Izbę Senatu stanowią przedstawiciele rodziców”. W artykule piątym ustanowiono, iż:
„Władzę wykonawczą stanowią Prezydent, Wiceprezydent, Wychowawcy Klas, Premierzy i Wicepremierzy”. Zapisano także, iż „Prezydentem RŁ jest dyrektor Szkoły Podstawowej nr 83 <<Łejery>> im. Emilii Waśniowskiej w Poznaniu, zaś Premierzy i Wicepremierzy pełnią rolę szefów klas”. Artykuł szósty rozdziału pierwszego stanowi o tym, iż władzą sądowniczą w RŁ jest „Trybunał Republiki złożony z niezależnych sędziów”.
Rozdział drugi o tytule: Wolności, Prawa i Obowiązki Obywatela RŁ” wskazuje, że: „Wszyscy obywatele RŁ są równi wobec prawa. Nikt nie może być dyskryminowany z powodu wieku, płci, narodowości, wyznania, cech fizycznych, sytuacji rodzinnej i materialnej”. W artykule ósmym zwraca się uwagę, że:
„1. Każdy obywatel RŁ ma obowiązek przestrzegania zasad zawartych w Konstytucji.
2. Prawa i obowiązki sformułowane przez Konstytucję obowiązują obywateli RŁ we wszystkich formach i przejawach życia szkolnego.
3. Żaden niepełnoletni obywatel RŁ nie pije alkoholu, nie pali papierosów, nie używa narkotyków, nie przynosi do szkoły niebezpiecznych przedmiotów (zapałek, zapalniczek, noży itp.) i zabawek militarnych.
4. Każdy ma prawo do ochrony prawnej swojej wolności i praw. Wolność i prawa mogą być częściowo ograniczone, w wyjątkowych przypadkach, przez Trybunał.
5. W przypadku rażącego naruszania zasad Konstytucji przez obywatela RŁ, szczególnie stosowania przemocy i poniżania innych obywateli, Trybunał, po wyczerpaniu innych możliwości, może go zawiesić, a nawet pozbawić obywatelstwa, co jest równoznaczne ze wszczęciem procedury dążącej do przeniesienia do innej szkoły”.
W rozdziale drugim zapisano „wolności, prawa i obowiązków osobistych”, „prawa i obowiązki uczniów – obywateli do edukacji i uczestniczenia w życiu szkoły”. W rozdziale trzecim opracowano uprawnienia Sejmu i Senatu, w rozdziale czwartym – kompetencje Prezydenta oraz Wiceprezydenta RŁ.
W rozdziale piątym Konstytucji zapisane są wytyczne dotyczące ochrony praw w Republice Łejerskiej, rozdział szósty wytycza zasady funkcjonowania klas, rozdział siódmy określa sposoby oceny oraz zasady związane z realizacją lekcji, rozdział ósmy określa zasady współpracy rodziców ze środowiskiem szkoły.
Władzę sądowniczą sprawuje Trybunał Republiki, który działa niezależnie od innych władz – Sejmu, Senatu i Prezydenta:
„Rozstrzyga on sprawy sporne wnoszone przez jedną klasę do drugiej klasy, sprawy uczniów do uczniów, do nauczycieli i innych pracowników szkoły i odwrotnie. Do Trybunału mogły być również kierowane sprawy uczniów z tej samej klasy, jeżeli były tam skierowane decyzją klasy albo dotyczące aktów agresji związanych z poniżeniem godności osobistej. Trybunał składał się z Rzecznika Praw Obywatelskich i przedstawicieli klas od I do VIII (przed reformą ustroju szkolnego a po reformie – VI) wybieranych w jawnych wyborach organizowanych w poszczególnych klasach. Dzień przed zebraniem Sędziów Trybunału wszyscy musieli zapoznać się z treścią wniosku zgłoszonej do rozstrzygnięcia sprawy, tego dnia też pozwani otrzymywali wezwanie i musieli się stawić w określonym terminie. Trybunał zbierał się w pełnym składzie i aby rozpatrzyć zgłoszoną sprawę przesłuchiwał oskarżonego, pokrzywdzonych i świadków. Następnie wydawał wyrok, który podany był do publicznej wiadomości. Sędziowie orzekali o winie i karze, która w miarę możliwości powinna być konsekwencją czynu i umożliwić naprawienie wyrządzonej krzywdy. W przypadku, gdy oskarżony przyznał się do winy i wykazał skruchę, Trybunał mógł zamiast kary zobowiązać go do wykonania czynu rehabilitującego. Sprawy sporne między uczniami tej samej kasy z wyjątkiem spraw, które kwalifikowały się do wniesienia sprawy do Trybunału były rozstrzygane na terenie klasy w postaci <<listy spraw>>”.
Emilka Waśniowska i Łejery
Gdy przez przypadek zbłądzisz na Strzeszynie,
Spójrz na uliczkę Poetki z Poznania,
Na tej uliczce rym za rymem płynie,
A nad głowami brzmią pohukiwania.
Brzmią tak żałośnie i wołają z nieba,
Że im Emilii tak bardzo brakuje,
Że sowim duszom pocieszanki trzeba,
Że nad jeziorem łabędź popłakuje.
Przekaż im zatem, że Pani Emilia,
Z nami jest w poezji, w pieśniach i w pamięci,
Że nadal tworzy światu piękne dzieła,
Że ją czytują nawet wszyscy Święci,
I że aniołki skrzydła swe kaleczą,
By w dłoni zawsze mogła trzymać pióro,
I z płatków śniegu tkają białe kartki,
I jej codziennie odkurzają biuro.
Pani Emilia czuwa wciąż nad światem,
A gdy dostrzeżesz mały promyk słońca,
Powiedz tym sowom, że to właśnie Ona,
będzie te promyki przesyłać bez końca”.
Gdy powstała szkoła „pod wiatrakiem”, jak mówi Jerzy Hamerski, „wielkopolsko – holenderskim”, jedna z najznamienitszych „wzbogacaczek” „Łejerskich”, polska poetka – Wanda Chotomska – znająca doskonale trudy sprowadzania holenderskiego baraku na poznańską Cytadelę, napisała:
Marzyła nam się szkoła
na marzeń naszych miarę.
„I będzie z tego figa!”
– powiedział niedowiarek.
A drugi niedowiarek
rozgłaszał wszystkim wszędzie:
„Prędzej mi kaktus wyrośnie
niż taka szkoła będzie”.I co? I co, i co i co?
Właśnie to!
Co wtedy niedowiarki
mówiły wobec faktu,
że nam wyrosła piękna szkoła,
a im nie wyrósł kaktus (…)
Ale z „Łejerami” związanych było od początku ich istnienia wielu poetów, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się, z powodu swojej poznańskiej historii a także z powodu tego, że była podopieczną Jerzego Hamerskiego – Emilia Waśniowska zwana także Milką lub Milą – autorka wierszy dla dzieci oraz dla dorosłych, ustawiczny „wzbogacacz” „łejerski” i przyjaciółka Wandy Chotomskiej.
Z dniem 26 listopada 2006 roku Szkole Podstawowej nr 83 „Łejery”, wchodzącej w skład Zespołu Szkół nr 4 w Poznaniu, nadano imię Emilii Waśniowskiej, która, jak pisze Druh Jerzy, od początku tworzenia szkoły była „dobrym doradcą, ale i życzliwym krytykiem”.
Emilia Waśniowska urodzona w dniu 20 września 1954 roku w Poznaniu ukończyła II Liceum Ogólnokształcące im. Heleny Modrzejewskiej, zaś w 1977 obroniła pracę magisterską na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Jej literackim debiutem był arkusz poetycki pt. „Przychylić ziemi”. Pierwszą książką, jaką opublikowała był wydany w roku 1986 „Kajtek”. Była w sumie autorką ponad „stu tekstów piosenek śpiewanych przez zespoły dziecięce, natomiast jej wiersze można znaleźć w podręcznikach szkolnych, almanachach, antologiach i czasopismach. Od roku 1990 należała do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich”.
Jerzy Hamerski poznał przyszłą patronkę „Łejerów” w 1969 roku, w „słynnej szkole eksperymentalnej profesora Muszyńskiego”, w której zatrudniony został na stanowisku nauczyciela. Druhna Emilka była wówczas piętnastolatką, kończyła ósmą klasę, była pogodna, energiczna, odziana w harcerski mundurek i „biegała po szkole ciągle coś organizując”. Druh Hamerski wspomina, iż jego przyboczną była wprawdzie niedługo, jednak kiedy po latach realizował widowisko telewizyjne „Teleharce”, poprosił ją o pogawędkę o harcerskiej piosence. Druhna zadumała się z uśmiechem na ustach i wśród kolekcjonowanych przez nią i ukochanych sów (gdyż są one symbolem mądrości), rozsiadła się wygodnie by rozpocząć opowieść słowami:
„Dawno temu, naprawdę dawno przyszła do nas z kniei. Był wieczór, a ona podeszła blisko siedzib ludzkich, siadła przy ogniu./Była młoda, małomówna, nieśmiała. Umiała pięknie tańczyć, ale to był przywilej mężczyzna, więc siadła w kucki i mruczała sobie jakąś melodię. Wysoko w koronach szumiały liście. Trawy szmerliwie falowały na wietrze, który chichotał i świstał w zaroślach. Zapamiętała ten szum, ten szmer, ten chichot i świst. Zapamiętała też głosy puszczańskich zwierząt. Czasem cudne jak kląskanie słowika, czasem straszne jak wycie wilków, czasem rubaszne i śmieszne jak rechot żab…”.
E. Waśniowska podkreślała, że dziecko to ktoś bardzo ważny i dla „pisze się” dzieci nie z tego powodu, że to jest łatwe, bowiem dziecko jest wymagającym czytelnikiem. Dla dzieci „pisze się” z tego powodu, jak zaznaczała, by wychować czytające, wrażliwe społeczeństwo. Zdaniem poetki, „wiersz jest rozmową człowieka z człowiekiem, nie może być paplaniną do rymu…”.
Jak napisała o artystce w dziesiątą rocznicę śmierci Magdalena Baranowska – Szczepańska:
„Była zawsze uśmiechnięta. Miała łagodne oczy i ciepło, którym była w stanie okiełznać najbardziej rozbrykanego ucznia. Kochała dzieci i wiersze”.
Wśród wzruszających tekstów napisanych przez poznańską artystkę z okazji Świąt Bożego Narodzenia znajdujemy szereg utworów literackich, w tym także wiersz pt. „Taki Mały”, do którego muzykę skomponował Mariusz Matuszewski:
Taki mały, taki kruchy
Synek Boski, Boży chłopczyk,
Boże Dziecko, Boży dar.
Drobna buźka, wielkie oczy pełne troski.
Przyszedł aby poznać ile świat jest wart. (…)
W szopce na sianie cichutkie łkanie,
wiatr deszczem w ściany zacina.
Józef z Maryją, poczciwi ludzie
i Jezus, Boża Dziecina.
Śpij spokojnie, śpij,
oczęta swe beztrosko zmruż (…).
E. Waśniowska uważała, że:
„Mądry rodzic, mądry polonista wie, że rozsmakowując dziecko w wierszach, a potem w poezji, daje mu szansę na szczególną wrażliwość, na rozbudowanie wyobraźni w specyficznym kierunku, jakby ku wnętrzu spraw, ku ich istocie”.
„Współzałożyciel <<Łejerów>> Jerzy Hamerski tak wspomina Emilię Waśniowską:
– Ona dla mnie ciągle jest. Nie tylko w sensie przyjacielskim. Często z nią rozmawiam. Często się jej radzę, szczególnie kiedy jestem sam i wśród przyrody. Wyjątkowo mi jej brakuje. Dlatego wymyśliłem sobie, że ona jest. A jednocześnie jest, ponieważ jest patronką naszej szkoły. Od 2007 roku odbywają się Emiliady. Ona jest w ponad stu piosenkach, w naszych wierszach, bo jak przystało na szkołę teatralną, każda klasa ma konkurs recytatorski. Ona jest i dla dzieciaków i dla młodzieży i dla dorosłych, bo jej tomik „Nie obrażam się na Boga” jest zupełnie niezwykły”.
Emilia Waśniowska zmarła w dniu 26 listopada 2005 roku po ciężkiej chorobie. Miała tylko 51 lat. Była cenioną poetką, autorką opowiadań i tekstów piosenek. Pozostała w pamięci wielu ludzi. Patronka „Łejerów” spoczywa na cmentarzu przy ulicy Lutyckiej (kwatera św. Michała-1-2), a „dziś jedna z ulic na Strzeszynie nosi jej imię”:
Na tej ulicy ptaki śpiewają,
a nocą czasem zahuczy sowa;
tu wierszem ludzie się pozdrawiają
i poetyckie fruwają słowa.
Ja tę ulicę dobrze znam,
więc teraz powiem, jak trafić tam.Jeśli jesteś na Goethego,
to się kieruj w Poetycką,
Literacką i Moliera
i lirycznie przejdź Liryczną,
a z Lirycznej w Wańkowicza
w swej radości idź beztroskiej –
i już jesteś, i już jesteś
na ulicy E. Waśniowskiej.Pani Emilia na swej ulicy,
wciąż prozę życia zamienia w wiersze,
a gdy się człowiek wiersza uchwyci,
to życie zaraz staje się lżejsze:
ludzie się lubią i pozdrawiają,
chodzą pod rękę i z psem na smyczy,
zło wybaczają, nie pamiętają,
więc: jak nie kochać takiej ulicy?!
Ja tę ulicę dobrze znam,
więc teraz powiem, jak trafić tam.Jeśli jesteś na Goethego…
Pani Emilia, pani Emilia –
w wierszach mówiła prawdy najszczersze,
a teraz co dzień, na swej ulicy
nam prozę życia zamienia w wiersze!
Emilia Waśniowska była rodowitą Poznanianką. Wyrazem jej umiłowania miasta jest m. in. zbiór tekstów, które do muzyki skomponowanej przez Mariusza Matuszewskiego każdego roku śpiewają „Łejery”. Wśród utworów wyróżnić można: „Urodziny wśród rodziny”, „A w niedzielę po kościele”, „Słowiki Poznańskie”, czy „Gwiazdorka”, w którym autorka tłumaczy, że jest on poznańskim Świętym Mikołajem opisując typową, poznańską wieczerzę wigilijną:
W innych miastach Mikołaj,
Chodzi z workiem po piętrach,
I na Święta o dzieciach
I prezentach pamięta.
A w Poznaniu Gwiazdorek
Dźwiga worek pękaty,
I nieważne, że czasem,
Jest podobny do taty.Gdy na niebie pierwsza gwiazdka,
Albo świeczka, jej namiastka, rzuci blask,
wtedy wszyscy stają w koło,
światło w oczach, jasne czoło,
bo opłatek, Bóg i miłość
są pośród nas.
Wielka czułość i życzenia,
skryta łezka ze wzruszenia, zawsze tak.
Potem barszczyk, w barszczu uszka,
ryby, grzyby i kapusta,
na makiełki, na kolędy
przyjdzie czas.A po wigilii, a po kolędzie,
gdy gloria w niebie,
a pokój tu,
dom nasz odwiedza gwiazdor z darami,
jak echo marzeń
z dziecięcych snów.
jak echo marzeń
z dziecięcych snów.Dzieci w oknie, nos przy szybie,
Gdzie Gwiazdorek? Tatuś wybiegł szukać go.
Chyba przyszedł w samą porę,
Słychać dzwonek. To Gwiazdorek!
Wnosi worek. Pyta czy tu dzieci są.
Suchą rózgą trochę grozi.
Karze modlić się do Bozi, gładzi brzuch.
Miło do nas się uśmiecha,
Ma na szyi szalik Lecha.
Czy spadł z nieba,
Czy z Górczyna Gwiazdor ten.
W roku 2008 Elżbieta Drygas wraz z Jerzym Hamerskim, nakładem wydawnictwa Mila, opublikowali „Emilkowy piosennik”, w którym autorzy zamieścili nie tylko teksty piosenek tworzone przez Emilię Waśniowską dla „Łejerów”, ale także podzielili się wspomnieniami wspólnie spędzonych z poetką chwil oraz udostępnili szereg fotografii, dzięki którym historia Emilii Waśniowskiej dostępna jest polskim, nawet najmłodszym, nieczytającym jeszcze czytelnikom. „Emilkowy piosennik” jest książką, w której o artystce wspominają jej przyjaciele – także Wanda Chotomska i Joanna Papuzińska. Do publikacji dołączona jest płyta z piosenkami wykonanymi przez dzieci i młodzież ze Szkoły Podstawowej nr 83 w Poznaniu oraz przez tzw. „Stare Łejery”.
Emilia Waśniowska był „nadworną poetką” „łejerską”. Teksty do piosenek zespołu na temat praw dziecka Pani Emilia opatrzyła tytułem „Siedem Marzeń Głównych”. Z piosenek powstał spektakl „ „Masz prawo do swych praw”, który „Łejery” przedstawiły m. in. w 1999 roku z Rennes we Francji z okazji X rocznicy podpisania Konwencji Praw Dziecka w ONZ.
W tekstach, które wyszły spod pióra Emilii Waśniowskiej dostrzec można sprzeciw wobec krzywdzenia dzieci.
W Szkole Podstawowej nr 84 im. Emilii Waśniowskiej każdego roku odbywa się „Emiliada”, podczas której dzieci „łejerskie” oraz zaproszeni goście recytują wiersze autorstwa swojej patronki. Wierszy jest naprawdę wiele, gdyż Pani Emilia nie ustawała w misji tworzenia dla dzieci i, jak już wspomniano, obdarowywała tekstami bardzo chętnie. Sama o sobie pisała także w wierszu „Siewca”, który dedykowała „Uczniom i Przyjaciołom w dniu serdecznego koncertu w poznańskim zamku”:
Inni zbierali
ja siałam
w sianiu się zakochałam
w rzucaniu słów na wiatr
mniejsza
o pole o rolę
o plony o zagony
nagrody i zagrody
byle siać
byle siać (…)
Jerzy Hamerski mówi:
Każdego dnia w Poznaniu wiele osób mija uliczkę Emilii Waśniowskiej, a jej dorobek artystyczny czytany jest w całej Polsce. Pani Emilia Waśniowska, pośród „brzydkich murów” Poznania widziała zawsze „pięknych ludzi”.
Pierrot – kundel (nie)rudy, ale teatralny
Jerzy Hamerski wraz z Elżbietą Drygas w pewnym momencie uznali, że warto przeprowadzić się z dużego miasta do wiejskiej chatki i zamieszkali w Rejowcu w, jak to nazywają, „domku dwusinglowym”. W domku z niebieskimi okiennicami mieszkała wraz z teatralnikami „łejerskimi” do późnej starości przesympatyczna suczka Kraska, a obecnie obejścia „pilnuje” pies o prawdziwie teatralnym imieniu: Pierrot. Pierrot jest ulubionym psem dzieci uczących się w Szkole Podstawowej nr 83 im. Emilii Waśniowskiej w Poznaniu, bowiem wszyscy uczniowie znają tego pieska bardzo dobrze. Ponieważ założyciele szkoły „krążą między Poznaniem a małym domkiem” w Rejowcu, Pierrot zazwyczaj im towarzyszy, gdyż jest bardzo towarzyski i nie przepada za pozostawaniem bez swoich opiekunów. Gdy ten nieduży, biało – czarny kundelek o brązowych oczach i merdającym ogonie wbiega do szkoły, najczęściej od razu obiera kierunek dywanu – świetlicy mieszczącej się za harmonijką dla „maluchów”, które na jego widok wydają okrzyki radości i okazują pieskowi niezwykłą dawkę czułości. Pies „teatralnik” leżąc na plecach wśród okrzyków zachwyconych dzieci, wszelkie pieszczoty znosi bardzo dzielnie. Jak donosi Elżbieta Drygas, Pierrot ma także w Rejowcu własnego kota. Kot, przez Druha Jurka, nazwany został po poznańsku i nosi imię „Rojber”. Jak to jednak koty mają w zwyczaju – nie przepada za eskapadami do dużego miasta i woli pilnować, by pod nieobecność właścicieli nikt się w „domku dwusinglowym” nie panoszył, przesiaduje też często w teatrze „Stodoła”, by nie konkurować z Pierrotem.
Pierrot występuje na scenie przynajmniej raz w roku – podczas tradycyjnego „łejerskiego” kolędowania, w trakcie którego dzieci uczęszczające do klas edukacji wczesnoszkolnej prezentują wraz z Jerzym Hamerskim „łejerskie” „Kolędy Domowe”, które, jak na „domowe” przystało, „zadomowiły się” na stałe w tradycji szkoły oraz tradycji „teatru piosennego” prowadzonego nadal z powodzeniem przez założycieli placówki.
Pierrot występuje na scenie (choć rudy nie jest, ale to nikomu nie wadzi) podczas prezentacji kolędy „Kundel rudy”:
Szła kolęda nocą ciemną,
Zobaczyła psa,
Pogłaskała go po głowie:
– Pójdziesz tam, gdzie ja.Kolędo, kolędo – pomyśl przez sekundę,
Do stajenki idziesz, na co ci ten kundel?
Lepiej zostaw, lepiej zostaw,
zostaw tego psa.Szła kolęda do stajenki
Przez wysoki śnieg,
Kundel rudy, pies bez budy
Za kolędą biegł.Kolędo, kolędo – coś ty za kolęda,
Że za tobą biega rudy pies przybłęda?
Kundel rudy, pies bez budy
Biegnie przez ten śnieg.A kolęda już na progu
Otrzepuje śnieg
I rudemu przykazuje:
– Będziesz Dziecka strzegł!Kolędo, kolędo – Dziecko się uśmiecha,
Będzie z tego pieska w stajence pociecha,
Przed Herodem, przed Herodem
Będzie Dziecka strzegł!
Scena Wspólna
Ponieważ, jak mawia Jerzy Hamerski, teatralna szkoła nie może nie mieć teatru, jemu oraz Elżbiecie Drygas zamarzyło się, by przy Szkole Podstawowej nr 83 na Cytadeli zbudować prawdziwy teatr. Marzenie to zostało, formalnym językiem, opisane w następujący sposób:
W Gazecie Wyborczej z dnia 12 stycznia 2009 roku informowano, że za dwa lata na Cytadeli przy szkole „Łejery” zaistnieje nowoczesny teatr. Zapowiadano, iż „w budynku będzie centrum twórczości teatralnej dla dzieci, skupiające bezdomne dotąd teatry i instytucje dla najmłodszych. Miasto dało na ten cel 4,5 mln”.
Agnieszka Drzewiecka relacjonowała, iż Druh Jerzy mówił wówczas, iż:
„Cytadela jest zawsze jest pełna młodzieży, dzieci i całych rodzin. Jeżdżą tu na rolkach, deskach, a ja chcę ich zaprosić do teatru i nauczyć chodzić na szczudłach”.
Uroczyste otwarcie „Sceny Wspólnej” opisano m. in. na portalu Poznań. Nasze Miasto, na którym Zenon Zabawny sygnalizował w tytule: „Łejery gotowe na otwarcie – dzieciaki mają swój teatr”.
Inaugurację „Sceny Wspólnej” zaplanowano na dzień 17 września 2013 roku, a na wydarzeniu prezentowane były spektakle w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej nr 83 im. Emilii Waśniowskiej oraz inscenizacje przygotowane przez Centrum Sztuki Dziecka.
Przywołano także wypowiedź Jerzego Hamerskiego, który wyjaśniał, że dla społeczności Szkoły Podstawowej nr 83 jest to spełnienie marzeń, zaś dla widzów – „nowa placówka teatralna – teatr rodzinny, w którym każdy znajdzie coś dla siebie”.
W TVN24 poinformowano także, iż:
„W teatrze działającym jako Ośrodek Edukacji Teatralnej dla dzieci i młodzieży odbywać się będą spektakle oraz koncerty z udziałem uczniów i absolwentów szkoły Łejery oraz związanych z nią artystów w ramach cyklu <<Aktorzy Przyjechali>>. Scena Wspólna będzie również miejscem edukacji dla nauczycieli, pracowników domów kultury i świetlic szkolnych”.
Gromadny teatr dziecięcy
Jak opisał marzenie Jerzego Hamerskiego i Elżbiety Drygas Marcin Przewoźniak w książce pt. „Trzy przystanki do teatru”:
– mieliśmy takie marzenie o szkole i teatrze. Marzenie, które zabieraliśmy ze sobą wszędzie, aż donieśliśmy je tutaj. Razem z nami marzyli nasi przyjaciele, nasi uczniowie i rodzice. Na takie wielkie, wspólne chcenie nie ma mocnych. Musi się udać!
Marzenie zostało spełnione i Druh Jerzy wraz z Druhną Elżbietą założyli nie tylko szkołę, lecz szkołę z jej własnym z teatrem.
Celem pedagogów nie jest jednak przygotowanie aktorów z wykształceniem podstawowym, lecz wykorzystanie teatru i wychowania przez sztukę do wspomagania wszechstronnego rozwoju dzieci (zarówno w zakresie rozwoju talentów artystycznych jak i pomagania wychowankom w rozwiązywaniu trudności w kontaktach ze sobą i innymi).
Szkoła przypomina wyglądem teatr, ma dobudowany teatr i „prowadzi w ramach programu dodatkowe zajęcia teatralne, gdzie każda z klas pracuje co roku nad swoim przedstawieniem, a przez metodykę tych zajęć uczniowie nabywają umiejętności prezentacji, komunikacji, relacji interpersonalnych, współpracy, empatii”. W placówce działa też „Teatrzyk Piosenny Łejery, który pod opieką założycieli szkoły przygotowuje wciąż nowe przedstawienia we współpracy z wybitnymi twórcami. Od lat współpracuje też z Komitetem Ochrony Praw Dziecka i Rzecznikiem Praw Dziecka poruszając problematykę tolerancji, równości, współodczuwania i praw dziecka. Łejery grały swe przedstawienia w Polsce i za granicą, ale brakowało im przestrzeni do prezentacji u siebie”.
Przepis na dziecięcy teatr gromadny Jerzego Hamerskiego przedstawia się w następujących punktach:
– zabawa z dziećmi w teatr nie jest celem, ale środkiem, co oznacza, że traktujemy teatr jako „klucz”, metodę rozwijania dzieci przez zaplanowane gry i zabawy;
– w teatrze występują wszystkie dzieci, a role solowe ograniczone są do niezbędnego minimum. Dużą wagę przywiązujemy do wykształcenia w dzieciach umiejętności grania na wielu planach, często bez tekstu. Dzięki temu unikają one na scenie „prywatności”;
– W „Łejerach” dba się o to, aby pielęgnować charakterystyczną dla dziecka naturalność, spontaniczność i autentyczność. Pedagodzy podejmują starania, by dzieci nie „małpowały” dorosłych bez uzasadnionego powodu,
– osoby dorosłe, czyli pedagodzy, uczestniczą w zabawach teatralnych wraz z dziećmi bez obawy, iż infantylnieją. Co ważne – większość realizowanych pomysłów w zabaw teatralnych pochodzi od dzieci,
– piosenka w „łejerskiej” pedagogice zajmuje szczególne miejsce – każda z nich jest pieczołowicie przygotowywana zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim. Piosenki są nie tyle śpiewane, co „opowiadane”, bowiem piosenki stają się często tworzywem teatralnym, z którego budowane są scenki w przedstawieniach,
Inscenizacyjnie przedstawienia konstruowane są w taki sposób, by nie powstawały tzw. dramatyczne „dziury”, czyli przerwy, które zaburzałyby rytm i tempo przedstawienia. Np. chwile na zmianę dekoracji są także zagrane i stają się elementem widowiska;
– scenografia, kostiumy i rekwizyty zajmują także szczególnie miejsce w pedagogice „łejerskiej”, bowiem „najpiękniejszą scenografię tworzą same dzieci na czystym, ciemnym tle, kostiumy są proste, najczęściej j dzieci występują w swoich ubranaich, dobranych klorystycznie z elementem kostiumu nawiązującego do roli, rekwizytami zaś są proste przemioty, najczęściej codziennego użytku, którym można jnadać różne znaczenia (rury papierowe, kijki, gazety, torebki papierowe, krzesła, stół, lampa, drabina itp.);
– miejsca akcji są bardzo zróżnicowane – formuła harcerska powoduje, że czasem jest to plener, czyli tzw. „zielona trawka”, czasem jest to hol dworcowy, a czasem prawdziwa scena teatralna.
Co ważne, teatr jest dziełem wspólnym, bowiem pedagodzy przywiązują dużą wagę do tego, by dzieci nie koncentrowały się na jednej roli, a potrafiły grać w „wielu planach” często także „bez tekstu”. Tego typu działanie pozwala uczniom na rozwój ich elastyczności, przedsiębiorczości.
W edukacji przez teatr wartością propagowaną w pedagogice „łejerskiej” jest dziecięca spontaniczność, bowiem dziecko ma pozostawać sobą i ze sobą w zgodzie. Jeśli dziecko ma naśladować dorosłych podczas edukacji w teatrze „łejerskim”, czyni to tylko z uzasadnionego powodu, nadto jest współtwórcą danego charakteru scenicznego, nie poddaje się biernie koncepcji reżysera.
W „łejerskim” „przepisie” na teatr jest także wrażliwa obserwacja dziecka przez pedagogów. Jak zaznaczają twórcy koncepcji: „w trakcie zabaw teatralnych bacznie się dzieciom przyglądamy i uczestniczymy w nich (…). To dzieci najczęściej podrzucają pomysły teatralnych rozwiązań”.
Kostiumy „są proste, tzn. najczęściej dzieci występują w swoich ubraniach, dobranych kolorystycznie z elementem kostiumu nawiązującego do roli np. prawdziwą czapką kolejarską czy hełmem strażaka”, rekwizytami natomiast stają się zwyczajne przedmioty, często
„miejscem akcji może być w zasadzie każda przestrzeń fizyczna, bowiem formuła teatru wraz z jego spontanicznością, autentycznością, naturalnością powoduje, „że miejsca występów mogą być bardzo różne. Od harcerskiego ogniska po wielką scenę”.
Założeniem pedagogiki „łejerskiej” jest „wychowanie oparte na obcowaniu ze sztuką, zabawa w teatr, jako sposób na poznawanie siebie, drugiego człowieka i otaczającego świata”.
Założyciele szkoły – Jerzy Hamerski i Elżbieta Drygas – uznali, że zabawa w teatr, to doskonały sposób na integrowanie dziecięcej grupy, rozwijanie dobrych relacji między dziećmi oraz kształtowanie ich osobowości. W ich przekonaniu, „przygotowanie spektaklu teatralnego pobudza dziecięcą wyobraźnię, uczy pracy w zespole, wymaga cierpliwości i dyscypliny. Ale pozwala też na pokonywanie własnej nieśmiałości i odkrywanie swojej wrażliwości i indywidualności”.
Jak napisali Anna Zawadzka i Jakub Sypniewski, „działania teatralne w szkole przybierają różnorodne formy: począwszy od wykorzystania praktyk teatralnych jako technik wzbogacających proces kształcenia, poprzez stosowanie dramy jako metody wychowawczo-dydaktycznej, na działalności teatrów szkolnych prezentujących spektakle i inne formy teatralne skończywszy”.
„Łejerscy” nauczyciele uznali także, iż w edukacji dzieci w klasach 1 – 3 warto zastosować lalkę sceniczną, która stanowi niejako część klasy i zajmuje ważne miejsce w życiu i codziennej przestrzeni”. Losy lalek, po zakończeniu szkoły przez uczniów są różne – „niektóre z nich zostają w salach i na korytarzach, inne trafiają do rekwizytorni, a inne jeszcze żyją swoim życiem poza Łejerami”. Jak piszą Druhna Anna i Druh Jakub, historia lalki scenicznej w szkole sięga roku 1990. „Wszystko zaczęło się od Kwoki” – „tymi słowami opowieść o pierwszej lalce scenicznej rozpoczyna Elżbieta Drygas (współzałożycielka szkoły), która, wraz z Jerzym Hamerskim, wprowadziła do społeczności łejerskiej tę tradycję. Inspiracją była Kwoka wręczona w czasie inauguracji pierwszej zerówki teatralnej przez Katarzynę Grajewską, zastępcę dyrektora Teatru Animacji w Poznaniu, ówczesną kierownik literacką tej sceny. Zadaniem Kwoki było, co oczywiste – znoszenie złotych jaj Łejerom, ale symbolizowała także nauczyciela-opiekuna, trzymającego pod skrzydłami swoje dzieci”. Do dnia dzisiejszego „każda klasa dba także o tzw. kącik lalki scenicznej – specjalne zaprojektowane i wyeksponowane miejsce w sali, w którym dzieci gromadzą różnorodne historie, książki, rekwizyty oraz ciekawostki związane z postacią lalki”. Lalka -pacynka, maskotka, marionetka lub inna, bowiem forma lalki odgrywa mniejsze znaczenie – „towarzyszy dzieciom w szkole i w domu, wzbogacając pamiętnik pisany wspólnie przez uczniów, rodziców i nauczycieli”.
„Teatr musi grać”
„Łejery” to teatr, który, będąc syntezą wielu sztuk, dostarcza form i metod do pracy wychowawczej i dydaktycznej. Teatr ten jest środkiem wspierania wszechstronnego rozwoju dzieci i młodzieży, nie jest jednak celem samym w sobie.
Pierwszy projekt edukacji przez teatr napisany został wraz z powstaniem szkoły przez Druha Jerzego i Druhnę Elę. Projekt realizowany współcześnie – „Teatr jako środek wszechstronnego rozwoju uczniów – nauka przedsiębiorczości”- jest sporządzoną przez „teatralniczkę” „łejerską” Druhnę Annę Zawadzką oraz Prezydenta „Małej Republiki Łejerskiej” Karla Sarnę, kontynuacją pierwszego pomysłu. Modyfikacja pierwszej koncepcji zakłada dodatkowo naukę przedsiębiorczej, a więc „samodzielnej pracy uczniów nad spektaklem – od pomysłu do realizacji przy ścisłej współpracy i korelacji z pozostałymi przedmiotami szkolnymi”. Druhna Anna i Druh Karol wyeksponowali także liczne działania wolontaryjne „budujące tolerancję, szacunek i gotowość niesienia pomocy tym, którzy jej potrzebują”. W nowym projekcie usystematyzowano nadto działania teatralne na każdym etapie edukacyjnym:
– „Pierwszy etap edukacyjny – klasy 1- 3 – praca z lalką sceniczną, czyli projekt działań wychowawczych klasy wokół wybranego na dany rok szkolny bohatera, który towarzyszy uczniom w każdej sytuacji szkolnej z wykorzystaniem elementów planu daltońskiego”,
– „Drugi etap edukacyjny – klasy 4 – 6 – praca metodą projektu realizowanego we wspólnej grupie uczniów klas 4 – 6. Podczas zajęć realizowana jest podstawa programowa języka polskiego, matematyki, przyrody i plastyki. Zajęcia realizowane cyklicznie w grupach mieszanych wiekowo”,
– „Trzeci etap edukacyjny – klasy 7 – 8 – W ramach indywidualnego międzyprzedmiotowego projektu tzw. <<godziny projektowej>>, każdy uczeń jest zobowiązany do zrealizowania i publicznego zaprezentowania jednego z trzech rodzajów projektu, realizowanego indywidualnie lub w parze: badawczego, artystycznego i <<na rzecz innych>>”.
Wraz z nowelizacją projektu Druha Jerzego i Druhny Elżbiety, Anna Zawadzka i Karol Sarna wprowadzili do edukacji w Szkole Podstawowej nr 83 pewne elementy „pedagogiki fińskiej”, zakładającej „radość, przejmowanie inicjatywy przez uczniów i spontaniczność w realizacji działań lekcyjnych, współodpowiedzialność za naukę (samodzielność w procesie zdobywania wiedzy), koncentrację na własnych możliwościach i osiąganiu zespołowych celów, kształtowanie takich umiejętności jak: uważność, relacje międzyludzkie, samoświadomość, wiara we własne siły i możliwości”.
W repertuarze „Łejerów” nie ma przypadkowych sztuk i piosenek. Odnoszą się one do bieżących problemów społecznych, wychowawczych, do zjawisk, które warto wyjaśniać dzieciom i do dziecięcych, codziennych problemów.
Wieloletnia współpraca „Łejerów” z poznańskim oddziałem Komitetu Ochrony Praw Dziecka i Rzecznikiem Praw Dziecka RP „zaowocowała dwoma spektaklami: widowiskiem multimedialnym: <<Dzieci też mają głos>> i poruszającym trudną problematykę praw dziecka przedstawieniem <<Masz prawo do swych praw>>”. Spektakl ów jest wypowiedzią młodego pokolenia na temat łamania praw dziecka przez dorosłych. Teatr Szkolny „Łejery” występował z tym widowiskiem we Francji, Niemczech, Holandii i na Ukrainie. Scenariusz i reżyseria są dziełem Elżbiety Drygas i Jerzego Hamerskiego, scenografię zaprojektował Jacek Zagajewski, zaś muzykę skomponowali: Mariusz Matuszewski, Robert Łuczak, Grzegorz Tomczak. Teksty piosenek napisali: Wanda Chotomska, Emilia Waśniowska, Ewa Lipska, Grzegorz Tomczak.
„Masz prawo do swych praw” to widowisko teatralne, na które składają się krótkie filmy – teledyski nagrane przez dzieci „Łejery”, a które przeplatane są aktorskimi scenkami oraz piosenkami. Zarówno filmy, jak i utwory muzyczne „niosą mocne przesłanie, są głosem dzieci w sprawie dzieci”. Spektakl powstał, „aby przypomnieć, że dzieci mają swoje prawa, a na jego patrona powołaliśmy tego, który całym swoim życiem i wreszcie śmiercią o te prawa dla dzieci walczył – Janusza Korczaka”. Skargi, które wyrażają podczas prezentacji scenicznej dzieci adresują one do Starego Doktora, a „wielka pocztowa skrzynka powoli zapełnia się listami…”.
O spektaklu Druhna Ela mówi:
„Nie wiem ile razy graliśmy ten spektakl (…) Nie jestem w stanie policzyć. Ale mam takie jedno, wielkie marzenie – by móc go już nie grać. By wszędzie na świecie przestrzegane były prawa dziecka, by nigdzie dzieciom nie działa się krzywda”.
Teksty piosenek „wiercą dziurę w brzuchu i zachęcają do przemyśleń oraz rozmowy”:
W piaskownicy ten ma rację kto mocniejsze pięści ma,
w domu słabe dzieci głosy tłumi wciąż dorosły bas.
Ktoś przeczytał moje listy , ktoś w kieszeniach szperał mi,
ktoś wertował mój pamiętnik, to nie tak powinno być!!!W klasie prawo do podglądów ma ten z nas kto dziennik ma,
starsi zawsze wiedzą lepiej, milczeć przy nich muszę ja.
Brak intencji by pogadać, by zwyczajny stworzyć dom,
pośpiech, nerwy, telefony, czasem chce się uciec stąd!!!Mam prawo do swych praw, bo jestem jednym z was,
mam prawo iść pod wiatr, inaczej widzieć świat .
Wyrzucić przemoc, ból z osiedli, domów, szkół,
wymazać pustkę, strach z dziecięcych fajnych lat .
Mam prawo do swych praw!!!Na ulicy ten kto większy może zawsze dopaść mnie,
i wyłudzić garść pieniędzy – nie obronię sama się.
Kiedy idę do szpitala, bo tam muszę leczyć się,
ktoś zabrania mojej mamie ze mną być, choć pragnę jej.Moi starzy mają biznes, wyjeżdżają w siną dal,
nikt nie pyta co ja czuję, oni w oczach mają szmal.
Z jakich racji mnie dotyka jakiś wujek, starszy gość,
inny prochy ci podsunie, gdy już masz wszystkiego dość!!!Masz prawo do swych praw, bo jesteś jednym z nas,
masz prawo iść pod wiatr, inaczej widzieć świat.
wyrzucić przemoc , ból z osiedli , domów, szkół,
wymazać pustkę strach z dziecięcych fajnych lat.Masz prawo do swych praw !!!
Innym projektem teatralnym opowiadającym o sprawach ważnych we współczesnym świecie jest „Zielona Akademia Pana Łejera” – widowisko o ekologii realizowane przez „Teatrzyk Piosenny Łejery”, w którym ideą przewodnią jest hasło: „Chcemy jeszcze głośniej krzyknąć: Dzieciaki do dorosłych wołają SOS! SOS! SOS!!!”.
Fundamentem widowiska są piosenki Wandy Chotomskiej, które niemalże 30 lat temu „Łejery” nagrały na kasetę jako album pt. „Malujemy wiatr”, „a które dziś, w obliczu katastrofalnych dla Ziemi zmian klimatu, stały się tak bardzo aktualne”. „Malujemy wiatr” stworzyła Wanda Chotomska, kilkukrotnie wspomniana już „wzbogacaczka”. Mawiała o sobie, że łatwo jej „tworzyć dla dzieci, bo (…) nie zapomniałam, że byłam dzieckiem”.
„Zielona Akademia Pana Łejera” to spektakl, w którym dzieci wraz z „Panem Łejerem” granym przez syna Jerzego – Andrzeja Hamerskiego opowiadają o konieczności zadbania o planetę.
Dzieci śpiewają w widowisku poruszającą piosenkę do słów M. Przewoźniaka i muzyki Mariusza Matuszewskiego:
A co będzie, gdy nie będzie pszczół i kwiatów?
Gdy ostatnie lasy „cześć!” powiedzą światu?
A co będzie, gdy nie będzie już klimatu?Ref: Zatęsknimy, zapłaczemy i znikniemy,
skoro dzisiaj świata chronić nie umiemy,
skoro dzisiaj świata chronić nie biegniemy…A co będzie, gdy nie będzie nietoperzy?
Gdy się tylko na obrazku przyjrzysz jeżom?
A co będzie, gdy nie będzie żadnych zwierząt?Ref: Zatęsknimy…
A co będzie, gdy nie będzie już bociana?
Gdy z jeziora nie zostanie mokra plama?
A co będzie, gdy nie będzie miejsca dla nas?
„Łejery” każdego roku prezentują także w szkole „Kolędy i Pastorałki”, które cieszą się ogromną popularnością wśród rodziców i dzieci związanych ze Szkołą Podstawową nr 83. Ponieważ śpiewnik z tymi utworami dostępny jest w sprzedaży w całej Polsce, „łejerskie” kolędy i pastorałki są chętnie wykonywane przez dzieci uczęszczające do różnych polskich szkół i przedszkoli, a tym samym zadomowiły się na stałe w repertuarze dziecięcym w całym kraju.
Ich wyjątkową wartością są nawiązania do kultury i tradycji polskich świąt, nawiązania te jednak przepełnione są żartem, humorem typowym dla potrzeb dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. W warstwie słownej znajdujemy ekologię, edukację dla bezpieczeństwa, edukację kulturalną, np. w pastorałce „Nasza mama kocha muzykę”, w której „mama” otrzymuje płytę z nagranym na niej Scherzem h – moll, opus 20 Fryderyka Chopina, który zawarł w dziele fragment polskiej kolędy „Lulajże Jezuniu”.
Nawiązania do polskich krain geograficznych pojawiają się m. in. w kolędzie „Z nieba bliżej Tatr”, w której dzieci proszę dzieciątko Jezus, by pozostało z nimi w Polsce:
Po co masz wędrować
W ten daleki świat,
Kiedy z nieba bliżej
Do tych naszych Tatr.
Jedną z kolęd opowiadających o tradycyjnej wigilijnej wieczerzy jest „Kolęda domowa”, w której Wanda Chotomska opisuje „grzyby”, „ryby na stole”, „kluski z makiem” pisząc żartobliwie:
my z rybami to jesteśmy ciut na bakier,
Ale bardzo nam smakują kluski z makiem”.
Cykl kolęd i pastorałek „łejerskich” opowiada o zdarzeniach i sytuacjach bliskich dzieciom, poprzez nawiązania do zapachów i smaków uruchamia dziecięcą wyobraźnię, wyzwala wrażliwość na piękno, na cudzą krzywdę, ukazuje święta Bożego Narodzenia jako święta dla wszystkich, także dla aniołków.
Wyjątkową inicjatywą „Łejerów” jest również nagrana w 2019 roku płyta „Z mądrych dzieci dobrzy ludzie” nagrana przez „Łejery i Przyjaciół”, którą to inicjatywą uczniowie włączyli się w walkę z nienawiścią w dyskursie publicznym. Płyta ta była reakcją na tragiczną śmierć Prezydenta Miasta Gdańsk – Pawła Adamowicza. Piosenki z płyty zaprezentowano wielokrotnie w formie widowiska teatralnego na „Scenie Wspólnej”.
Tradycyjnie wykonywanym przez teatralne dzieci spektaklem jest „Romeo i żulia” zapożyczony przez Jerzego Hamerskiego z „makusyńskich” „Cudaków”. Widowisko to grywane było w rozmaitych miejscach od momentu, gdy Jerzy Hamerski rozpoczął, jeszcze w latach 70 – tych, pracę pedagogiczną. Ze scenariuszem więc zapoznawały się, można tak to ująć, pokolenia dziecięce, które dziś są dziadkami i babciami, rodzicami, a pomimo sędziwego wieku scenariusz nadal przyprawia o ogromną radość współczesne dzieci.
„Romeo i żulia” jest dziełem Wandy Chotomskiej i Wacława Bisko. W adaptacji tej pary artystów sztuka otrzymała także podtytuł: „Tragisatyra według Szekspira”. Wyjasnić należy, że „żulia” to nie imię Julii, a inne określenie słowa „łobozy”, „żule”.
Sztuka „Cudaków” i wspomnianych już wyżej twórców składa się z trzech aktów oraz prologu i epilogu. „Łejery” od kilku lat grywają ją z epilogiem pierwszym oraz dodatkowym, dopisanym współczesnym językiem młodzieżowym opowiadającym w sposób żartobliwy o tendencji współczesnych dzieci do funkcjonowania w internecie. Epilog ten rozgrywa się pomiędzy parą zakochanych, z tym, że „Julka” ustawicznie patrzy w ekran telefonu i poszukuje swojego „Romka” na portalach społecznościowych, podczas, gdy ten stoi pod jej balkonem i próbuje z nią, bezskutecznie, nawiązać bezpośredni kontakt. Tekst M. Przewoźniaka, ze względu na jego nowatorstwo, humor i przyjaźń „łejerską” warto ukazać w całości. Przedstawia on się w następujący sposób:
Epilog II, „ROMEO I ŻULIA” (Scena balkonowa. Całkiem nowa… )
Gdyby Bisko z Chotomską podpatrzyli dziś dzieci, toby pewnie stworzyli taki oto kuplecik:
(Julia stoi na balkonie, zakłada na uszy słuchawki, na oczy gogle VR, w dłoni trzyma smartfon), Romek przed „balkonem,” też zaopatrzony)
Julia
Już miesiąc wzeszedł. Uśpiły psy się.
Mi bez Romea okropnie ckni się.
Zniknął Romeo. Przepadł bez wieści.
Na Instagramie nic nie zamieścił.
Snapczat i jutub toną w pustości.
I na fejsbuku brak aktywności.
Gdzieżeś ty przepadł, o słodkie dziecię?
Romeo, znajdź się w mym internecie!Romeo
Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany.
Kto nie był nigdy wylogowany,
Cyfrowo martwy i zbanowany.
Okrutna kara taty i mamy!
Julio! Tu stoję! W srebrnej poświacie!Julia
Ani na majlu. Ani na czacie…
Nie ma na fejsie, na mesendżerze,
Ani na grupie… martwię się szczerze!Romeo
Julio! Tu zęby do ciebie szczerzę!!!
Twego blasku i księżyc przyćmić nie jest w stanie.Julia
Surfuję przez internet. Na nic surfowanie.
Nie ma ciebie w Fortnajcie ani w Asasynie.
Nie ma cię w Call of Duty, nie ma cię w Wiedźminie.
O! nie mam z nim kontaktu! Samotność. Czerń żalu!Romeo
Julka!!! No żesz, w kukułkę! Tu jestem! W realu!
Zedrzyj ze łba Wi-ara i wyrzuć smartfona!Julia
Romeo… ty odszedłeś. Ja przez ciebie konam…
Jak skonam na balkonie, w księżyca wypasie,
Kto wie? Może napiszą w kolorowej prasie?Romeo
Julka! Eeee! (gwizd)
Weź spójrz no i będzie po balu!
Stoję tu jak ten kretyn w tureckim serialu!Julia
Komu zgon na ekskluziw powierzyć, na Boga?
Pomponik czy Pudelek? Do Vivy czy Voque’a?Romeo
Julka! Zimno tu. Oraz kundle szczerzą zębny kamień.
Dostrzeż mnie i pokochaj!Julia
Romeo, ty zamień
Się w piękny miraż miłości, cudowny Avatar.Romeo
To ja idę do domu. Jest zimno. Mam katar.
Jak kochać, gdy nas światy dzielą jak kurtyna?
Cyfrowo wykluczony i cyber-dziewczyna!?
Szekspirze! Co ty na to? Pomóż! Nie bądź szują!Szekspir
Lepiej idź do jej starych. Niech ją też zbanują!Zejście do ukłonów.
Aktorstwo w ujęciu pedagogiki „łejerskiej” doskonale ukazane zostaje przez Marcina Przewoźniaka w drugiej części książki, która opowiada o tym, jak Druhna Ela i Druh Jurek rozpoczęli marzenia o szkole:
Co piszesz, ciociu Druhno?
– Zapisuję, jak mogłaby wyglądać szkoła marzeń – uśmiechnęła się Druhna Ela.
– A jak kiedyś do niej pójdę?
– Wiesz, chciałabym, żebyś trafił w dobre miejsce. Niestety takiej szkoły nie ma – westchnęła Druhna. – to znaczy jest. Tutaj. W mojej głowie i w zeszycie. W marzeniach i na papierze. Druh Jurek zmyślał ją od dawna. A ja zastanawiam się, co jeszcze do niej dodać. I wymarzyłam sobie, by przez naukę aktorstwa uczyć ludzi najpiękniejszych umiejętności. Odpowiedzialności, punktualności, odwagi, sprytu, radzenia sobie z każdą trudnością.Marcin słuchał z zapartym tchem. Nie wiedział, że aktor potrafi tyle rzeczy, które się tak skomplikowanie nazywają. Ciekawe, czy to umie każdy aktor. Nawet ci duzi, kilkunastoletni harcerze?
-Bo aktor wie, jak udawać, prawda? – spytał.
Druhna Ela zaśmiała się i pogłaskała chłopca po ciemnych, prawie czarnych włosach.
– Nie do końca o to chodzi. Aktor, drogi kolego, potrafi czarować. Wie, jak wymyślić siebie samego. Zawsze też pomaga drugiemu człowiekowi…
Komu piosenkę…. – piosenki i śpiewanki „Łejerów”
O wartości tekstów literackich piosenek „łejerskich” przekonuje to, iż sporządzone one zostały przez wybitnych artystów, wśród których na czoło wysuwa się Wanda Chotomska i Emila Waśniowska. Muzykę, dla „Łejerów” od wielu lat komponują najznamienitsi kompozytorzy muzyki dziecięcej, wśród których na czoło wysuwa się przede wszystkim Mariusz Matuszewski.„
Śpiewanki, słuchanki, ognisko, świecznisko, gitara, harmoszka, klimaty, nastorje, Chotomska, Niewiarowska, Matuszewski, Siedlisko, Kosarzyska, Załęcze – to niektóre słowa współgrające i współbrzmiące ze słowem: PIOSENKA” . Jak wyjaśniają Druhna Ela i Druh Jurek, pierwsze, ważne dla dorobku „Łejerów” piosenki „przywędrowały” z Zielonej Góry i Siedliska – miejsc działania „Makusynów” Zbiegniewa Czarnucha, a potem był także repertuar harcerski, w tym m. in. „Płomienie” Jonasza Kofty .
Druh Jurek wspomina:
„Drabiny i piosenki stale towarzyszą nam w 50-letnim Łejerskim żywocie. Piosenki nie przychodziły do nas przypadkowo, np.: z ulicznego chodnika czy kolonijnego śpiewania. Zawsze byliśmy w doborze piosenek bardzo wybredni. Dbaliśmy o to, by słowa przystawały do tego, co w różnych chwilach było dla nas ważne, a melodia serce szczypała. Absolutną rację miał mistrz słowa Jeremi Przybora, stwierdzając, że: <<Piosenka jest dobra na wszystko>>” .
W roku 1983 powstaje manifest wolnościowy napisany dla „Łejerów” przez Wandę Chotomską, dzisiejszy hymn Szkoły Podstawowej nr 83 – „Nasz konik”, zespół otrzymuje także piosenkę „U Łejerów jak w rodzinie” stworzoną przez Jarosława Lisieckiego i Henryka Żuchowskiego.
W latach 90 – tych Wanda Chotomska ofiarowuje Jerzemu i Elżbiecie „Kolędy domowe”, których aranżacji podjął się Mariusz Matuszewski (do muzyki Teresy Niewiarowskiej). Również w tym okresie zespół realizuje programy telewizyjne: „Wyłącz telewizor” oraz „ Śpiewanki rodzinne”. 1995 rok przynosi zaszczytną nominację do nagrody „Emmy” za utwór „Jak to jest” „spółki Chotomska -Matuszewski”.
Druhowie wspominają, że poza repertuarem „pełnym radości, dowcipu i ważnych wychowawczych przesłań”, przede wszystkim dzięki Emilii Waśniowskiej, powstają piosenki mówiące o prawach dziecka. W okresie powstawania „szkoły pod wiatrakiem” do „wzbogacaczy” na stałe dołącza właśnie przyszła patronka szkoły oraz kompozytor – Robert Łuczak.
Pod koniec lat 90 – tych zacieśniają się więzy pomiędzy „Łejerami” a „Centrum Sztuki Dziecka”, czego wyrazem są utwory i realizacje nagrań piosenek: „Kołysanka w piżamie”, „Masz prawo do swych praw” oraz „Odpowiedz im dorosły polityku”.
Jerzy Hamerski wspomina, że do czasu świętowania 25 – lecia zespołu, „prześpiewało się w Łejerach ponad 250 pieśni”.
„Łejery” są instytucją, dla których napisano szereg tekstów literackich niejako z myślą właśnie o ich pedagogice. Jerzy Hamerski wielokrotnie powtarza, że „pierwszą damą literackiej, teatralnej, piosenkowej legendy” jest Wanda Chotomska. Jerzy Hamerski opowiada, że wraz z Wandą Chotomską współpracę nawiązał, gdy wspierał inicjatywę nadania Orderu Uśmiechu założycielowi Makusynów – Druhowi Zbigniewowi Czarnuchowi. Druh Jurek podkreśla nadto, że zastosowanie muzyki, a także piosenki w edukacji inspiruje do kolejnych działań artystycznych: „plastycznych, tańca, aktywnego ruchu przy muzyce, działań teatralnych, czy jako źródło relaksacji”. Pedagog uważa także, iż muzyka, w tym piosenka:
„Pomaga w pracy w sferze uczuć, emocji, wyobraźni, w uwalnianiu ekspresji, wyzwalaniu kreatywności i zaspokajaniu naturalnej dziecięcej potrzeby ruchu. Uczy też koncentracji. Uspokaja nas już od dziecka, mówimy też, że łagodzi obyczaje (…) Muzyka, poprzez swoją różnorodność i uniwersalność jest najdoskonalszym narzędziem wsparcia rozwoju psychofizycznego dzieci, powinna być wykorzystywana w edukacji wczesnoszkolnej w jak najszerszym zakresie. Świadomy tego nauczyciel powinien stwarzać uczniom jak najwięcej szans na obcowanie z nią, wspierać nią proces dydaktyczno-wychowawczy. Tak, by każda lekcja i każdy szkolny muzyczny epizod były dla nich radosnym przeżyciem, przynoszącym wiele pozytywnych emocji i doznań, łączącym we wspólnych działaniach twórczych i stanowiącym miłe wspomnienie z pierwszych lat szkolnej drogi” .
Posłuchajcie piosenek „łejerskich”, a na pewno będziecie zachwyceni bogactwem treści i piękną muzyką. Jerzy Hamerski rekomenduje:
…Już tyle lat – serce na dłoni,
już tyle lat – i jeden konik,
50 lat! Bo jak w młodości
na pegaza człowiek wsiadł,
to już nie zsiądzie
choćby nawet miał 100 lat!
Marzenia goni i marzeń broni,
żeby ciut lepszy i ładniejszy był ten świat…„Warto śpiewać nad Wartą” Wanda Chotomska
…Twoje smutki naszymi smutkami
A śmiejemy się razem, to wiesz
I wam wszystkim jest dobrze tu z nami,
Czasem źle, ale źle razem też…„Harcerski posag” Jacek Kuroń
…Otwarte mamy oczy na dobre i na złe,
Otwarte mamy serca na każdą ludzką łzę.
Otwarte mamy ręce i klucze mamy w nich,
By lepszy świat otworzyć od piwnic aż po strych…„Klucze do marzeń” Wanda Chotomska
Zaśpiewajcie no Łejery, co wam w sercach gra?
Gra nam pomyślunku mrowie cały czas,
Gra nam w głowie albo owies, albo las.
Gra także zdrowie w dechę, bo żywimy się uśmiechem,|
Gra nam również druh Łejerski, jak ma czas…„Jadą wozy kolorowe” Jerzego Ficowskiego – trawestacja Wacław Bisko
…U Łejerów jak w rodzinie –
Mama, dzieci – oraz tata.
Życie fajnie tutaj płynie,
Nie być z nami to jest strata.
Jeśli nawet podróż i ktoś tam w rozjazdach,
W końcu znowu będzie komplet –
Wrócą jak do gniazda.„U Łejerów” Jarosław Lisiecki
…Nie trzeba nam wędzidła-
To jest to!
Fantazjo rozwiń skrzydła
I w drogę wiśta wio!„Nasz konik” Wanda Chotomska
…Czym skorupka za młodu nasiąknie,
Tym na starość trąci,
Czas dzieciństwa to dobry początek
Mądrej dorosłości…„Czym skorupka” Emilia Waśniowska
…Łejery! Łejery!
Przeskoczą przez wszystkie bariery.
Na skrzydłach pofruną jak ptak.
I smutkom zagrają na nosie – O tak!…„Łejery” Wanda Chotomska
Chodzimy do budy,
Kształcimy ten umysł i ciało
I jedno pytanie,
Powraca jak czkawka
Czy zmienić by coś tu się dało?
Może szerzej otworzyć ten lufcik,
Może więcej fantazji tu wpuścić…„Chodzimy do budy” Wanda Chotomska
…Ciągle siedzisz przed ekranem,
Ciągle patrzysz – co jest grane?
Przestań gapić się w to szkło!
Razem z nami zagraj! W co?
Wyłącz telewizor – włącz się sam!
Klepnij piątą klepką, włącz fantazji ździebko,
Pokaż, co potrafisz? Pokaż nam!…„Wyłącz telewizor” Wanda Chotomska
…Don Kichot miał pecha, pobity odjechał.
Odjechał, bo przegrał swą grę –
Don Kichot z La Manczy nie wiedział, z czym walczyć,
A Łejer od dziecka to wie…„Szkoła pod wiatrakiem” Wanda Chotomska
…To jest teatr, a teatr jest po to,
Żeby wszystko było inne niż dotąd.
Żeby iść do domu w zamyśleniu, w zachwycie
I już zawsze w misce księżyc widzieć…„To jest teatr” Joanna Kulmowa
…Na dywanie latającym
Możesz lecieć tam gdzie chcesz.
Tam gdzie zawsze świeci słońce,
Gdzie nie pada nigdy deszcz
Tam gdzie smutki nie są smutne
I gdzie zawsze wszystko gra,
Więc na dywan latający
Z Łejerami wsiądź raz, dwa!…„Dywan latający” Wanda Chotomska
– Wiara! Gazówa, bimba jedzie!
Gdzieś tam jeżdżą tramwaje, u nas trakcja jest inna.
U nas takie zwyczaje, że na tramwaj się bimba.
A jak wsiądziesz do bimby, choćby tylko na chwilę:
to pamiętaj, że uśmiech jest potrzebny jak bilet…„Bimba jedzie” Wanda Chotomska
…W głowy się pukają kozły ratuszowe.
My to samo zróbmy, puknijmy się w głowę.
Jak się pukniesz w głowę, w głowie się rozjaśni.
-Kochajcie się ludzie, dosyć mamy waśni…„Poznańskie koziołki” Wanda Chotomska
…Przytatulić się do taty, przymatulić się do mamy,
najpewniejszy to ratunek i pociecha,
i już smutek i zmartwienie w mig ucieka…„Kołysanka dla taty i mamy” Emilia Waśniowska
…Tym co wstali lewą nogą
Rozwesołki dopomogą.
I pocieszą i rozśmieszą i uczeszą.
Kto się martwi, albo łka niechaj wezwie Rozwesołka…„Rozwesołek” Joanna Papuzińska
…W palcach pani Kunegundy garstka śniadej gliny.
Z prochu ziemi ożywają nieobecni Żydzi.
Kapelusze i jarmułki na dostojnych głowach,
Długie brody, wąsy, pejsy i szmerliwa mowa.
Stary skrzypek cudne tony wywołuje smykiem.
Zakochany, zasłuchany w zaprzeszłą muzykę…„Żydzi ze Złockiego” Emilia Waśniowska
Czerwonu rutu ne szukaj weczorami,
Ty u mene jedyna tylki ty, powir.
Bo twoja, to je czystaja woda,
To je bystraja woda z synich gir…„Czerwona ruta” Vlaymyr Iwasiuk
…Kołysanka, senna kołysanka.
Schowaj się pod powiekami w snu głębokiej jamce.
Kołysanka, nocna kołysanka
Naokoło cała ciemność kładzie się do spanka…„Kołysanka” Tadeusz Woźniak
…Dziećmi jesteśmy tylko raz.
I nie będzie już drugiego razu,
więc warto dla nas znaleźć czas
by nie było straconego czasu!…„Dziećmi jesteśmy tylko raz” Grzegorz Tomczak
…Nie mów nic, cicho bądź, zegnij kark.
Z dorosłymi nie wygrasz, sam wiesz.
A tu tyle rozpaczy i skarg
I poduszka mokra od łez…„Jak to jest” Wanda Chotomska z programu TV „Dzieci też mają głos”
…Kołysanka dla taty i mamy gorzka jak piołun.
Nie ma domu, wspólnego domu.
Nie ma stołu, jednego stołu.
Kołysanka dla taty i mamy, gorzka od łez’.
Podpowiada, że oprócz was dwojga
Na tym świecie ktoś jeszcze jest…„Kołysanka dla taty i mamy” Wanda Chotomska
…W pokoju moim, na mym ekranie
Wojna i drobna dziewczynki twarz.
Obdarta mała, łzami zalana
Z tłumem ucieka. Szalony marsz.
Marsz okradzionych ze swej podłogi,
Z dachu nad głową, z adresów, z drzwi,
W uchodźców tłumie, w strasznej kolumnie
Noce okrutne, okrutne dni…„Odpowiedz im dorosły polityku” Emilia Waśniowska
…Jesteś czarny! A ja żółta! A ja biały!
Kto podpuścił mnie do tego, bym wyrządzał tobie zło?
Że ci inni zawsze winni, kto powtarzał stale to.
Po co tato mi mówiłeś, że tych obcych trzeba bić?
Tak mnie głupio nakręciłeś
Wstyd mi tato. Też się wstydź!
Nie rób mi świństwa w środku dzieciństwa.
Nie ucz mnie złym człowiekiem być.
Nie tolerujmy! Nie tolerancji! Manipulacji. I arogancji!
Nie tolerujmy czynów złych! Nie popełniajmy sami ich!„Mam prawo być inny” Marcin Przewoźniak
…Mam prawo do swych praw, bo jestem jednym z was.
Mam prawo iść pod wiatr, inaczej widzieć świat.
Wyrzucić przemoc, ból z osiedli, domów, szkół.
Wymazać pustkę , strach z dziecięcych, fajnych lat.
Mam prawo do swych praw…„Mam prawo do swych praw” Emilia Waśniowska
Zakończenie
Od początku swego istnienia po dzień dzisiejszy „Łejery” promują niekonwencjonalne myślenie, optymistyczny styl życia w gromadzie i rodzinność, wciągając do działań wychowawczych i artystycznych całe rodziny. Pedagogika „łejerska” oraz szkoła z uskrzydlonym konikiem w godle i z teatrem powstała „z marzeń i doświadczeń”, jak mówi zarówno Elżbieta Drygas oraz Jerzy Hamerski. Druha Ela nie miała korzeni harcerskich, sama przyznaje się, że Jej osobista przygoda z harcerstwem trwała dwa tygodnie. Wspomina też, iż kiedy Jerzy wyjeżdżał na dwa lata do Załęcza, ona zdecydowała się przechować na ten czas Łejery, ale tylko teatralnie. Ktoś inny wówczas miał zajmować się zbiórkami harcerskimi. Los spłatał Druhnie „figla”. Elżbieta opowiada, że krótko przed obozem w Rabce, druhna prowadząca zbiórki zrezygnowała i to ona musiała przejąć funkcję komendantki obozu. Druhna wspomina:
Kiedy w wysiadłam z autobusu w mundurku zuchowym, który dziewczyny mi wyszukały w magazynie, Jurek popłakał się ze śmiechu. Zostałam druhną i z czasem Jurkowe „hamerstwo” zaczęłam doceniać.
W uzasadnieniu do uchwały o nadanie Jerzemu Hamerskiemu tytułu „Zasłużony dla Miasta Poznania” czytamy o jego cechach charakteru:
Przez osoby z którymi działa określany bywa jako człowiek „cudownie namolny, któremu nie sposób odmówić czegokolwiek, nawet w sytuacjach zupełnie karkołomnych. Bo jest to taki mały człowiek o wielkim sercu” (publicysta, reżyser, scenarzysta, samorządowiec Juliusz Kubel).
Przyjaciele mówią o Nim „oszołom i wariat. Ale tylko tacy mogą przeprowadzić akcje, które dla innych są nie do zrealizowania” (aktor Witold Dębicki).
Być może najtrafniej nietuzinkową i kreatywną postać Jerzego Hamerskiego określiła współzałożycielka „Łejerów”, Elżbieta Drygas mówiąc, iż „przy Jurku nie można bezkarnie marzyć”. Kiedyś do Niego powiedziałam: „Ale fajnie byłoby mieć własną szkołę, do której dzieci chętnie by chodziły…”.
I szkoła jest. I oby takich szkół było więcej.
Źródła:
Czekała, F. (2016). Historie warte Poznania. Od PeWuKi i Baltony do kapitana Wrony, Poznań: Wydawnictwo Poznańskie
Drygas, E. (2024). 2015. Przygoda na Madagaskarze, Poznań: „Łejery”
Drygas, E.(2021a). Byłam jak wesołe miasteczko – Szkoła Łejery (lejery.pl), dostęp: 06.06.2024 r.
Drygas, E. (2021b). ŁEJERY NA MADAGASKARZE – Szkoła Łejery (lejery.pl), dostęp: 01.07.2024 r.
Hamerski, J. (2011). Gotowe Scenariusze imprez szkolnych, czyli jak przygotować imprezę w szkole, aby nie była nudną „kuczcią”. Poznań: Publicat.
https://odyseja.org/o-odysei-umyslu/potrzeba-dlaczego-istniejemy/wyzwanie-przyszlosci/, dostęp:30listopada 2024 r. (i inne strony powiązane z „Odyseją Umysłu”)
Informacje pozyskane od Jerzego Hamerskiego i Elżbiety Drygas w okresie od 1 września 2023 roku do 30 sierpnia 2024 roku
Przewoźniak, M. (2015). Trzy przystanki do teatru, Poznań: Papilon
Przewoźniak, M. , Zaułkiem na szagę, Zaułek Łejerów – Szkoła Łejery (lejery.pl), dostęp: 10 sierpnia 2024 r.;
Strony internetowe powiązane z „Łejerami”, w tym strona Szkoły Podstawowej nr 83 w Poznaniu, strona Stowarzyszenia „Łejery” i inne, strony internetowe czasopism, radia i telewizji, na których pisano o „Łejerach”:
https://lejery.pl/2023/04/04/lejery-w-afryce/, dostęp: 19 października 2024 r.
https://www.facebook.com/events/scena-wsp%C3%B3lna/masz-prawo-do-swych-praw/215451422126422/, dostęp: 26 października 2024 r.
Jarmuż, A., Sklepik, K. (2016). Łejery: Co by się nie działo, teatr musi grać!, „Głos Wielkopolski”, tekst z dnia 20 lutego, Łejery: Co by się nie działo, teatr musi grać! | Głos Wielkopolski (gloswielkopolski.pl), dostęp: 28 października 2024 r.
Klimek, S. (2013). Dzieci w sprawie dzieci. Na Scenie Wspólnej, tekst z dnia 26 października. Kultura Poznań – Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności | Poznan.pl, dostęp: 1 sierpnia 2024 r.
Koral, D. (2016). To jedyna taka szkoła w naszym kraju. Dotarła do Poznania w 13 tirach, tekst z dnia 29 marca, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/to-jedyna-taka-szkola-w-naszym-kraju-dotarla-do-poznania-w-13-tirach/d4p840, dostęp: 27 października 2024 r.
Podolska E. (2011). Łejery: Odważny spektakl o prawach dziecka, tekst z dnia 13 września. Łejery: Odważny spektakl o prawach dziecka [ZDJĘCIA] | Głos Wielkopolski (gloswielkopolski.pl), dostęp: 2 sierpnia 2024 r.
Prolog & epilog – Szkoła Łejery (lejery.pl), https://lejery.pl/2022/10/27/4092/, dostęp: 1 listopada 2024 r.
Zielona Akademia Pana Łejera – Szkoła Łejery (lejery.pl), https://lejery.pl/2022/09/08/zielona-akademia-pana-lejera/, dostęp: 28 lipca 2024 r.
Sadowska, K. (2024), Pani Emilia (wiersz)
Sadowska, K. (2024) Druh Jerzy – wierszyk „kuczci”
Sypniewski, J. (2024). Eksperyment w nauczaniu przez naukowe dociekanie (Inquiry Based Science Education) w kształceniu geograficznym, Poznań: Bogucki Wydawnictwo Naukowe
Teksty i piosenki pochodzą także z publikacji:
Chotomska, W. (2021). Kolędy i pastorałki oraz Gwiazdorek Emilii Waśniowskiej, Łódź: Literatura
Drygas, E., Hamerski, J. (brak daty). Gdy dzwoneczek się odezwie. Śpiewnik wczesnoszkolny, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Jana Amosa Komeńskiego w Lesznie, Leszno: Instytut Nauk Edukacyjnych w Lesznie
Drygas E., Hamerski J. (2008). Emilkowy piosennik, Poznań: Mila
Hamerski, J. (2011). Historia Łejerów do śpiewania, Poznań: Stowarzyszenie Łejery!
Historia Łejerów do śpiewania, Nadzwyczajny Jubileuszowy Rocznik Łejerski, materiał do użytku wewnętrznego;
Tomczak, G. Ulica E. Waśniowskiej, wiersz pozyskany z zasobów Jerzego Hamerskiego.
Zawadzka, A., Sypniewski, J. (2019/ 2020) Praca z lalką sceniczną w Łejerach. Od Kwoki do Koszmarnego Karolka, Uczyć lepiej, nr 2.
