SZKOŁA POD WIATRAKIEM
W czasie ferii 1996 roku, w bardzo trudnych zimowych warunkach, trwały ostatnie prace wykończeniowe na budowie szkoły. Ich uczestnicy, łejerscy rodzice i nauczyciele, do dziś wspominają z rozrzewnieniem ten zryw, jako wydarzenie życia.
W sierpniu, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego 1995/96, w historycznej łejerskiej budzie, przemienionej w biuro budowy, rozbrzmiewały hiszpańsko-holendersko-polskie rytmy pieśni programowej naszej „Holenderki” – „Szkoły pod wiatrakiem” pod batutą Mariusza Matuszewskiego.
Szykowaliśmy się do otwarcia nowego roku w scenerii budującej się szkoły i przyjęcia 60 Holendrów z zaprzyjaźnionego Mierlo. Był „ojciec chrzestny” nowo narodzonej szkoły Prezydent Miasta Poznania Wojciech Szczęsny Kaczmarek, jego prawa ręka „matka chrzestna” Katarzyna Kretkowska, były kwiaty, przemówienia, wzruszenia, była Wanda Chotomska i byli Piotr de Corte, (mala klopota; ulubione powiedzonko Piotra), Jelke Sanders – dyrektor szkoły w Mierlo, który uroczo łamaną polszczyzną rzekł: Ta szkola jest taka ładna, że my ją chcemy z powrotem!
ŁEJERY I KAKTUSY
W lutym 1996 roku, po feriach, uroczyście zostały otwarte szkolne wrota. Tuż za nimi, w złotej ramie widniał kaktus pokaźnych rozmiarów, a pod nim napis: Dla tych, którym miał wyrosnąć.
Marzyła nam się szkoła
na marzeń naszych miarę.
„I będzie z tego figa!”
– powiedział niedowiarek.
A drugi niedowiarek
rozgłaszał wszystkim wszędzie:
„Prędzej mi kaktus wyrośnie
niż taka szkoła będzie”.
Ref.
I co? I co, i co i co?
Właśnie to!
Co wtedy niedowiarki
mówiły wobec faktu,
że nam wyrosła piękna szkoła,
a im nie wyrósł kaktus (…)
„Łejery i kaktusy” Wanda Chotomska
CIĄG DALSZY NASTĄPI…
